Rozdział 9
Dni zaczęły Hermionie mijać tak szybko, że zlewały się w jeden. Skoncentrowała się na studiach, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej i Severus zaczynał się niepokoić o jej zdrowie. Nie wiedział, że chce wcześniej ukończyć studia, dziewczyna nie chciała go o tym informować. A teraz uczyła się tak intensywnie jak przed owutemami, dlatego postanowił ją o to zapytać.
- Panno Granger, czy mogłaby mi pani powiedzieć, co, na wszystkie świętości, robi pani otoczona tymi książkami. Zachowuje się pani jakby przygotowywała się do sesji, a jest dopiero pierwszy tydzień listopada. Jeśli dobrze pamiętam sesje zaczynają się dopiero przed przerwą świąteczną.
Hermiona poparzyła w górę na profesora i zastanawiała się czy powiedzieć mu prawdę. Kończyła już te studia. Zda wszystkie egzaminy jeszcze przed semestralną sesją – Nie uczę się na sesję. Ale i tak teraz zaczynałabym przygotowania do niej. Do przerwy świątecznej pozostało niewiele czasu. – odpowiedziała szybko i wróciła do przeglądania materiałów.
- Dlaczego więc tak intensywnie się pani uczy, jeśli mogę spytać?
Westchnęła. Wiedziała, że nie zostawi jej w spokoju, dopóki nie dowie się całej prawdy. Przeklęty nietoperz! Interesuje się mną w nieodpowiednich momentach!
- Uczę się do końcowych egzaminów. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to ukończę studia wraz z zakończeniem semestru. – wyjaśniła zirytowana jego przeszkadzaniem.
- Dlaczego? Jak pani to załatwiła?
Hermiona z hukiem zatrzasnęła książkę i obrzuciła Snape’a rozdrażnionym spojrzeniem. Było jasne, że jeżeli nie wyjaśni mu wszystkiego dokładnie, to z dzisiejszej nauki nic nie wyjdzie.
- To proste. Kiedy zostałam zamknięta w tym przeklętym zamku, w którym nie ma zbyt wiele do roboty, to wolałam się skoncentrować na studiach. Moi profesorowie powiedzieli mi, że skoro moja praca nad zaklęciami była zawsze doskonała to mogę ukończyć studia z końcem roku kalendarzowego. Zgodziłam się. W takiej sytuacji w ostatnich miesiącach ciąży nie będę musiała się martwić studiami.
To jest właśnie mała Wiem –To – Wszystko, którą znam i kocham! – Rozumiem. Tylko niech się pani nie przemęcza i nie zapomni coś zjeść. Piła pani dziś eliksir witaminowy?
- Tak, tak, wzięłam. Piję go codziennie. I psiakrew, dobrze o tym wiesz! – warknęła i po chwili westchnęła – Przepraszam, sir. Jestem rozdrażniona. Bolą mnie plecy i jeszcze te rozchwiane hormony. – burczała. By nie wspomnieć o ty, że śpię w twoim łóżku i nie mogę cię dotknąć! To sprawia, że WARIUJĘ!
Severus bez słowa stanął za Hermioną i zaczął masować jej ramiona. Czuł jak sztywnieje pod jego palcami by po chwili się odprężyć. – Ummm, jak dobrze – zamruczała. Snape uśmiechnął się pod nosem i zsunął niżej ręce zwiększając nacisk palców. Hermiona mruczała jak zadowolony kot. Pochylił głowę i wciągnął zapach jej włosów. Upajające! W sekundzie zorientował się, co robi i lekko się odsunął. Kiedy jego ręce dotarły do niższej części pleców, wyczuł mocno naprężone mięśnie i zaczął je rozmasowywać.
Dziewczyna, jak tylko poczuła palce profesora na ramionach, zesztywniała. Nie była pewna jak zareaguje na tę fizyczną bliskość, ale zdecydowała się odprężyć i cieszyć tą chwilą. To było zbyt dobre, aby to przerwać. Merlinie! Czy on właśnie obwąchuje moje włosy? Dlaczego? Napięła się, kiedy znalazł bolące miejsce, ale po chwili poczuła ulgę.
Oboje podskoczyli, gdy w pokoju aportował się skrzat domowy. Snape poczuł rozdrażnienie, że mu przerwano i musiał przestać dotykać Hermiony. Nigdy wcześniej nie miał tak wielkiej ochoty, by zignorować to stworzenie.
- Co tam masz? – spytała grzecznie Hermiona.
- Przepraszam, panienko, sir, ale mam trzy listy.
- Dziękujemy. Jeśli to wszystko to możesz już odejść – Severus wiedział, że, że zabrzmiało to za ostro, ale mocno odczuł utratę kontaktu z ciałem Hermiony. Nawet, jeśli to był tylko masaż.
Hermiona rzuciła mu surowe spojrzenie i uprzejmie podziękowała skrzatowi. Stwierdziła, że dwa z listów były do niej. Kiedy otworzyła pierwszy, jęknęła głośno.
Severus uniósł brew – Zła wiadomość?
- Nie. Pani Malfoy urządza wieczór panieński dla Ginny na parę tygodni przed ślubem. Tego samego dnia, kiedy Draco będzie miał wieczór kawalerski. To jest właśnie moje zaproszenie. Mamy przynieść ze sobą jakąś nocną bieliznę. Domyślam się, że dostał pan zaproszenie na wieczór Dracona?
- Tak. Przypuszczam, że będę zmuszony pójść na te nikomu nie potrzebne przyjęcie – powiedział, kiedy przeczytał zaproszenie. – Dobra zabawa dla chłopców typu Pottera – sarknął pod nosem. Na twarzy profesora ukazało się umiarkowane zainteresowanie. – To będzie pierwsza sobota grudnia. Zwykle takie wieczory urządza się nieco bliżej ślubu, nieprawdaż?
Roześmiała się – Zazwyczaj tak. Ale według mojego listu Ginny powiedziała Draconowi, że będzie musiał mieć więcej czasu, aby oprzytomnieć po imprezie. Nie chce żeby na ślubie jej mąż wyglądał na zmęczonego. Pragnie, aby ten szczególny dzień był idealny.
Snape potrząsnął głową. Ta dzisiejsza młodzież. Pamiętał jak byli pijani, on i Lucjusz na wieczorze kawalerskim tego ostatniego. – Weźmiesz udział w przyjęciu panny Weasley? - Chciałbym zobaczyć jak przymierzasz tę bieliznę, ale w moim podkoszulku też wyglądasz pięknie.
- O, tak. Już się cieszę na ten wieczór. Tylko z niechęcią myślę o powrocie do Malfoy Manor. Prawdopodobnie w ten weekend wybiorę się na zakupy. Dowiem się czy Luna, Tonks i Susan mają trochę wolnego czasu. Może mogłybyśmy zjeść razem lunch. W mugolskim Londynie jest takie miejsce Coco de Mer, które chciałabym odwiedzić.
- Postaraj się nie przemęczyć. Nadal nie przybiera pani na wadze tyle ile powinna. Nawet nie widać, że jest pani w ciąży. – Już nie mogę się doczekać, kiedy zaczniesz się zaokrąglać z powodu mojego dziecka. Będziesz jeszcze piękniejsza, o ile to w ogóle możliwe.
Hermiona przewróciła oczami – Jestem dopiero w trzynastym tygodniu. Będę ogromna jak dom i chodząc będę kołysać się na boki, wielkie dzięki! – wtedy będę wyglądać jak przerośnięty wieloryb i nie będziesz w stanie na mnie patrzeć. Otworzyła kolejny list i uśmiechnęła się – Minerwa zaprasza mnie dzisiaj na herbatę. Bardzo się cieszę, rzadko ją ostatnio widuję.
- Jesteś w stanie zaniedbać na kilka godzin swoją naukę z powodu herbaty? – spytał sarkastyczne i rzucił jej uśmieszek. Wygląda pięknie, kiedy się irytuje i nadal łatwo ją sprowokować.
- Hmmm- założyła ręce na piersiach – Przepraszam, że traktuję moją naukę tak poważnie. Naprawdę chciałabym skończyć studia podczas przerwy świątecznej i tak zrobię. Kiedy dziecko się urodzi, będę mogła spokojnie poszukać profesora, który przyjmie mnie na roczny staż.
- Coś nie tak z profesorem Flitwickiem? Do czasu narodzin dziecka, pan Boot powinien skończyć już swój staż u niego.
Hermiona wpatrzyła się, w profesora, uważnym wzrokiem. Nieczuły DRAŃ! – Ponieważ, sir, mieszkałabym w tym samym miejscu, co moje dziecko, którego nigdy nie poznam. Nie byłabym w stanie tego znieść, wiedząc, że on lub ona jest tuż pode mną w lochach!
Z ciężkim sercem zebrała swoje książki i odłożyła na miejsce przed wyjściem do Minerwy. Miała tylko nadzieję, że jej mentorka nie zauważy jej przygnębionej twarzy i smutku w oczach.
Severus westchnął ciężko. Co ja sobie myślałem sugerując to? Rzeczywiście jestem draniem bez serca. Nie, tylko nieczułym. Nie chciałem jej zranić. Tylko, wydawało się tak naturalne, że zawsze będzie w pobliżu. Naprawdę muszę przemyśleć ten kontrakt. Wplótł palce w swoje tłuste włosy. Jedynym powodem, dla którego podtrzymuję tę fasadę zimnego drania i biznesowej transakcji jest to, że muszę być przygotowany na jej odejście po urodzeniu dziecka. Czy byłbym w stanie załatwić jej pracę w pobliżu dziecka i mnie? Zawsze byłem silny i potrafiłem ukrywać swoje emocje. Dlaczego nie miałbym trochę ustąpić?
Wstał i przywołał skrzata z herbatą i ciasteczkami, przyzwyczaił się do tego rytuału. Kiedy popijał gorący płyn zaczął rozmyślać.
To jest oczywiste, ona naprawdę kocha to dziecko. Powinienem to przewidzieć. Cóż mogła zaszkodzić jej obecność w życiu dziecka? Może wtedy zacznie też żywić jakieś uczucia do mnie i moglibyśmy stać się prawdziwą rodziną. A jeśli nie, to przynajmniej dziecko będzie miało dwoje kochających rodziców.
Oczywiście, jeżeli do tego nie dojdzie to Hermiona wedle nowego prawa będzie zmuszona wyjść za mąż. Wziąć ślub i mieć dzieci z innym mężczyzną! Nagle do niego dotarło. CHOLERA! Jeśli będzie musiała wziąć ślub i urodzi inne dziecko to wtedy wszystko możliwe, że jednocześnie będą w Hogwarcie! Zastanawiam się czy myślała tym! Jeżeli będzie miała inne dziecko to MOJE będzie zawsze na drugim miejscu! Nie chcę, aby moje dziecko zostało odepchnięte przez matkę, już raczej wolę, aby wogóle nie miało matki.
Ale, Hermiona by tego nie zrobiła. Za bardzo kocha i daje z siebie. Za bardzo gryfońska, aby zrobić to własnemu dziecku. Kochałaby je. Już kocha. To nie jest łatwa decyzja. Potrzebuję czasu, żeby to dokładnie przemyśleć.
Z kolejnym ciężkim westchnieniem, poszedł sprawdzać eseje uczniów. Nie podejmie tej decyzji pochopnie. Wiedział jednak jedną rzecz. Hermiona kocha jego dziecko. Pytanie czy potrafiłaby kochać jego.
Być może powinienem przestać nalegać na traktowanie tego jak bezsensownej biznesowej transakcji. Nie jesteśmy głupi. To coś dużo bardziej osobistego niż transakcja. Może moglibyśmy zacząć od tworzenia przyjaźni i zobaczyć jak to się dalej potoczy. Nie muszę podejmować tej decyzji dzisiaj.
***
Hermiona przybyła do Minerwy dokładnie o czasie. Czekała już na nią filiżanka jej ulubionej Earl Grey. Usiadła i z wdzięcznością wzięła zaoferowany napój.
- Cześć Hermiono. Jak tam sprawy z tobą i Severusem? Jakieś nadzieje na renegocjację kontraktu? – spytała starsza czarownica i upiła łyk herbaty.
- Nie za duże w tej chwili. Jest o wiele bardziej oficjalny niż kiedykolwiek. Uświadamiam to sobie za każdym razem, kiedy słyszę z jego ust „ panno Granger”! – wiedziała jak to brzmi, ale po ostatnim komentarzu Minerwy nie mogła powstrzymać goryczy.
Minerwa uniosła brew. Jej była uczennica wydawała się bardzo spięta. Hmmm, co się dzieje w tych lochach? Wiedziała, że emocje dziewczyny zaraz zaczną wrzeć, więc zdecydowała się zmienić temat.
- Jakiś postęp w naprawie twojego pokoju? Ostatnio wyglądało to tragicznie. – I nie będzie naprawiony przez cały czas twojego pobytu tutaj, jeśli może to w czymś pomóc!
Hermiona westchnęła – Nie, pan Filch mówi, że ma listę pilniejszych rzeczy do zrobienia. Widocznie mój pokój nie jest zaliczony do ważnych spraw. Dumbledore twierdzi, że pracuje nad magiczną integralnością, ale to zajmuje sporo czasu.
- Rozumiem. A gdzie w takim razie śpisz? – Minerwa uśmiechnęła się w duchu. Doskonale wiedziała, gdzie śpi dziewczyna.
Przy tym pytaniu gryfonka się zarumieniła – Dzielę łóżko z profesorem Snape. Nie patrz tak na mnie. Nic się nie wydarzyło! – I to nie była moja decyzja. – ale profesor mówi, że jeżeli moja sypialnia nie będzie gotowa do gwiazdki to będzie zmuszony znaleźć mi inne kwatery blisko niego.
Och nie! Nie możemy do TEGO dopuścić! Będę musiała natychmiast porozmawiać z Albusem! – Jestem pewna, że do tego nie dojdzie, Hermiono. Filch z pewnością zdąży naprawić twój pokój. Jakie macie plany na święta? Obchodzimy je w, Hogwarcie, ale o tym wiesz.
- Umm, nie wiem jak on, ale ja w Boże Narodzenie, prawdopodobnie spędzę parę godzin w Norze. Zawsze tak robiłam, nawet, kiedy moi rodzice żyli. – Żałuję, że MY nie robimy żadnych planów razem!
- Jestem pewna, że Weasleyowie nie będą mieli nic przeciwko jego obecności. Czemu go nie zaprosisz? Zwykle i tak siedzi w zamku. – A tak, będzie wyglądało, że jesteście parą.
- Nie wiem, być może. Co myślisz na temat prawa małżeńskiego, które proponuje Knot? Wydaje się trochę… przestarzałe… nie sądzisz? – Hermiona zwinnie zmieniła temat.- Mam na myśli aranżowanie małżeństw w tych czasach.
Minerwa spojrzała na nią uważnie, nieznacznie zaskoczona – Hermiono, trudne czasy wymagają trudnych decyzji. Musimy zapewnić sobie dalsze istnienie naszego świata. Myślę, że to dobry pomysł, chociaż chciałabym, aby czarodzieje mugolskiego pochodzenia nie musieli być zmuszani. Niestety nie mamy innego wyboru.
Wstrząsnęło to dziewczyną. Miała nadzieję, że Minerwa zgodzi się z nią. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała – Rozumiem, że coś musimy zrobić, ale to prawie jak niewolnictwo! Poza tym zaznajomiłam się z zagadnieniem czarodziejskich małżeństw. One są zawierane na zawsze! Bez możliwości rozwodu! Z zaklęciem wierności, żadnych kochanków, jeżeli jesteście małżeństwem! A co jeśli byłabym zmuszona poślubić kogoś takiego jak Crabbe, albo Goyle?? Co bym wtedy zrobiła? – O Merlinie, a jeśli rzeczywiście będę musiała poślubić jednego z nich? To za dużo jak na mnie!
- Hermiono, uspokój się!. Do czasu ustalenia tego prawa, jeżeli jeszcze będziesz wolna to możesz znaleźć kogoś odpowiedniego dla siebie i wziąć ślub! – na przykład Severusa Snape’a!
Hermiona znów szybko zmieniła temat – Wybierasz się na wieczór panieński Ginny?
Mentorka uniosła brew na kolejną zmianę tematu, ale pominęła to milczeniem – Tak, dostałam zaproszenie. Przypuszczam, że również się tam wybierasz?
- Tak, mam zamiar zapytać dziewczyn, czy nie chcą pójść w ten weekend na zakupy do mugolskiego Londynu. Chcę odwiedzić Coco de Mer. Masz ochotę do nas dołączyć?
- Dziękuję, ale nie mogę. W sobotę jest moja kolej, aby przypilnować uczniów w drodze do Hogsmeade, ale bawcie się dobrze. Dobrze ci zrobi jak od czasu do czasu wyjdziesz z tych zatęchłych lochów.
Hermiona roześmiała się i rozluźniła. Powiedziała swojej ulubionej profesorce o wcześniejszym ukończeniu studiów. Minerwa była bardzo szczęśliwa. Była dumna ze swojej uczennicy i powiedziała jej to. Dziewczyna zarumieniła się i stwierdziła, że czas najwyższy wracać do nauki.
Jak tylko Hermiona wyszła, Minerwa błyskawicznie udała się do Albusa. Szła tak szybko jak tylko mogła.
***
Hermiona była tak pochłonięta nauką, że ledwie odnotowywała fakt upływających dni. Chciała uzyskać jak najlepsze wyniki. Martwiła się, była mugolskiego pochodzenia i podejrzewała, że ciężko będzie jej znaleźć mistrza zaklęć, który przyjmie ją na staż. Chciała, więc, aby jej stopnie nie były pretekstem do odrzucenia podań.
Była bardzo zajęta, a jednak zdołała zauważyć lekkie zmiany w zachowaniu Severusa. Miedzy innymi, pozwolił jej mówić do siebie po imieniu. Powiedział, że już czas najwyższy, by przestali zwracać się do siebie tak oficjalnie i Hermiona nie mogła być szczęśliwsza. Dla niej była to oznaka zażyłości, ponieważ bardzo rzadko pozwalał komuś na taką poufałość.
Nadszedł dzień przyjęcia Ginny. Hermiona nie mogła się doczekać, kiedy znów zobaczy przyjaciółkę, nawet, jeśli to oznaczało towarzystwo Lucindy Malfoy. Przeglądała właśnie szafę i zastanawiała się na ubiorem na wieczór, kiedy ktoś zapukał. Kto się dobija tak wcześnie w sobotę?
Usłyszała głos Severusa – Wejść – weszła do salonu, aby sprawdzić, kto przyszedł. Ku jej zaskoczeniu był to Filch.
- Dyrektor prosił mnie, abym zszedł na dół i zerknął na pokój panny Granger, profesorze Snape.
Serce Hermiony zamarło. Nie chciała wrócić do samotnego sypiania. Cieszyła się budzeniem każdego ranka u boku Severusa.
Snape rzucił woźnemu groźne spojrzenie – Świetnie. Zaczynaj więc. Wiesz gdzie to jest.
Trwało to pół dnia, ale pokój został doprowadzony do porządku.
Hermiona westchnęła – Dobrze, wygląda na to, że już nie będę ci przeszkadzać moją obecnością w twoim łóżku, Severusie – próbowała potraktować to lekceważąco, ale mówiła to z ciężkim sercem.
Severus nie wiedział, co sądzić o wyrazie twarzy dziewczyny. Wyglądała na rozczarowaną.
- Racja, jeśli jednak twoje koszmary powrócą, nie wahaj się przyjść do mnie. Nie chcę, abyś przechodziła przez to sama. – Każdy pretekst jest dobry, żebyś wróciła do mojego łóżka.
- Jeśli mam być szczera to one nasilają się zwykle podczas świąt. Nie jestem pewna czy pamiętasz, ale właśnie o tej porze moi rodzice zostali zamordowania – nienawidziła przyznawać się do słabości właśnie jemu, ale taka była prawda.
- Rozumiem – powiedział i rzeczywiście zrozumiał. Widział ile kosztowało ją to wyznanie, a ponieważ nie mogła brać eliksiru bezsennego snu, potrzebowała jego pomocy. Postanowił jej to ułatwić. A co dopiero mnie! usiłował przekonać samego siebie – Może więc, przemyślisz pozostanie w moim łóżku podczas świat i do czasu ukończenia studiów. Wiem, że stres też wywołuje u ciebie koszmary, a sądzę, że jestem w stanie tolerować twoją obecność jeszcze przez miesiąc.
Spojrzała na niego rozpromienionym wzrokiem – Jesteś pewny? Nie chcę zmuszać cię do niczego więcej – Błagam, powiedz, tak!
- Tak. Byłoby więcej problemu, jeśli musiałbym, co noc biegać do twojej sypialni, aby obudzić cię z koszmaru.
- Racja, nie pomyślałam o tym – zarumieniła się – muszę teraz przygotować się do przyjęcia. Nie chcę się spóźnić. A ty? Przygotowany na dzisiejszy wieczór?
- Tak gotowy jak to tylko możliwe – stwierdził szyderczo.
- Naprawdę nie masz ochoty pójść?
Severus westchnął. – Hermiono, mój pomysł na spędzenie wieczoru ma mało wspólnego z siedzeniem w knajpie na Nokturnie z pijanymi, kopcącymi cygara czarodziejami. Na dodatek śliniącymi się na widok tańczących i zdejmujących ubranie wiedźm – potrząsnął ze wstrętem głową. Wołałbym sprawdzać prace domowe przy kominku i patrzeć na ciebie jak pochłaniasz książki.
Co on miał na myśli mówiąc o rozbierających się wiedźmach? STRIPTIZERKI? Wiem, że to mugolski zwyczaj, ale nie myślałam, iż czystokrwiści czarodzieje także tak się zabawiają. Zastanawiam się czy Ginny wie. OCH! Zastanawiam się czy Narcyza Malfoy wie. Molly? Minerwa? A co mnie obchodzi, co robi Severus? Sekundę później w usłyszała w głowie odpowiedź na to pytanie, Ponieważ go kocham, właśnie dlatego!
Severus przyglądał się Hermionie z zastanawiającym wyrazem twarzy. Wygląda prawie jakby była… zazdrosna.
- Więc dla ciebie to nie będzie dobra zabawa?
Zachichotał w duchu. Tak, zdecydowanie zazdrosna. – Nie, nawet kiedy byłem młodszy nie zachwycały mnie takie imprezy.
- Mam nadzieję, że mimo wszystko mile spędzisz czas – mam nadzieję, że NIE BĘDZIESZ się dobrze bawił – idę wziąć kąpiel.
Uniósł brew, kiedy wyszła z pokoju. Naprawdę, bardzo interesujące.
Parę godzin później czekał na nią w salonie. Chciał ją odprowadzić do Malfoy Manor i z Lucjuszem iść na przyjęcie. Gdy tylko weszła zaparło mu dech.
Miała na sobie mugolską sukienkę, prostą, ale na niej wyglądała ślicznie. W stylu empire z marszczonym dekoltem, opadającą luźno do kostek. W kolorze ciemnej czekolady. Ktoś nie poinformowany nie zauważy, że jest w ciąży, ale Severus widział drobne zmiany w jej sylwetce. Spojrzała na niego uśmiechając się. Po raz kolejny zabrakło mu tchu. Jej oczy były pełne wyrazu i ciepłych błysków, po prostu promieniała.
O rany, pomyślała, Severus wygląda świetnie. Zbyt dobrze jak na imprezę ze striptizerkami!
Ubrany w nieformalne szaty, oczywiście czarne, ale z srebrnymi i zielonymi wstawkami na kołnierzu i obrzeżach. Ta sama zapinka do płaszcza w kształcie węży ze szmaragdowymi oczyma. Zrobił coś, czego nigdy przedtem nie widziała; spiął włosy skórzanym rzemieniem.
Merlinie, pomocy! Ależ on jest seksowny!
Uśmiechnął się lekko i zaoferował jej ramię – Gotowa?
- Tak, chodźmy. Nie martw się moim powrotem, dziewczyny powiedziały, że dopilnują, abym bezpiecznie dotarła do domu. Chcę, abyś się dobrze bawił. – Byle nie za dobrze!
- Jestem zadowolony, że to słyszę. Nie wiem, kiedy wrócę, więc nie czekaj na mnie - w duchu śmiał się z jej ponurego wyrazu twarzy.
Lucjusz czekał na nich w holu. Chciał jak najszybciej odejść od tych wszystkich wiedźm, chichoczących w salonie. Severus uśmiechnął się z zadowoleniem – Lucjusz, czyżbyś nie mógł się doczekać, kiedy stąd wyjdziesz?
Blondyn obrzucił przyjaciela ponurym spojrzeniem szarych oczu – Severus, słucham ich paplania o ślubach, bieliźnie i bogowie wiedzą, o czym jeszcze, już od czterdziestu pięciu minut. Oczywiście, że chcę już stąd wyjść!
Hermiona roześmiała się głośno, ogrzewając Severusa swoim śmiechem – Więc lepiej już idźcie. Bawcie się dobrze – i nie zastanawiając się nad tym, co robi pocałowała Severusa w policzek.
Lucjusz uśmiechnął się domyślnie na widok rumieńca swojego przyjaciela. To samo zrobiła Narcyza, kiedy się żegnali, jakieś pięć minut temu. Oni nie rozumieją jak dobrze razem wyglądają? A Severus ma jej to za złe!
Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, zjawił się Dippy po płaszcz dziewczyny. Panowie aportowali się, a Hermiona z uśmiechem ruszyła w stronę salonu.
Ginny siedział pośrodku ogromnego stosu prezentów. Uśmiechała się promiennie, wyglądała na bardzo zakochaną i szczęśliwą. Hermiona posłała przyjaciółce ciepły uśmiech. – Cześć Ginny!
- Hermiona, jak się cieszę, że cię widzę. A gdzie Minerwa? Myślałam, że przyjdziecie razem.
- Severus mnie odprowadził, chciał się spotkać z Lucjuszem. Minerwa zaraz powinna się pojawić.
Lucinda Malfoy uniosła brew i obrzuciła dziewczynę uważnym spojrzeniem – A więc teraz to jest Severus?
Gryfonką skuliła się wewnętrznie. Głos Lucindy działał na nią jak skrobanie paznokciem po szkle – Tak, panno Malfoy. Severus poprosił, abym nazywała go po imieniu.
Lucinda spuściła wzrok – Rozumiem – W porządku trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Muszę znaleźć sposób, aby odsunąć tę szlamę od Severusa. Miałam go PIERWSZA! Ale do tego czasu mogę się zabawić z tą szlamą.
Hermiona przesunęła się nieznacznie widząc zły uśmiech Lucindy skierowany w jej stronę. Co jej przyszło do głowy! Wygląda na niebezpiecznie zadowoloną!
- Usiądź koło mnie, Hermiono – Tonks zauważyła złe spojrzenie Lucindy, które tamta rzuciła jej przyjaciółce i nie podobało jej się to.
- Dzięki. Ginny, a co będą robili dzisiaj mężczyźni? – Hermiona chciała się dowiedzieć czy jej przyjaciółka była świadoma planów Draco na dzisiejszy wieczór. Nie wspominając o reszcie dziewczyn.
-Co powiedział Lucjusz, Narcyzo? Idą do klubu na Nokturnie? Mam nadzieję, że Draco będzie się dobrze bawił – uśmiechnął się rudzielec.
- Tak, sama fiukałam do odpowiedniej agencji i zamawiałam dziewczyny. Będą dzisiaj mieli arabski wieczór. Wszystko, co najlepsze dla naszych chłopców! Powinni mieć dobrą zabawę, Ginewro.
Hermionę ogłuszyło t stwierdzenie – Chcesz powiedzieć, że nie masz nic przeciwko temu, aby ślinili się na widok roznegliżowanych panienek? Pani Weasley, pani również?
Panie zachichotały, łącznie z Tonks – Hermiono, oni będą tylko patrzeć jak one się rozbierają i nic więcej.
- Dlaczego jesteście tego takie pewne? Będą pijani! Po pijanemu mogą zrobić rzeczy, których później będą żałować! – nie mogła uwierzyć w spokój tych kobiet. Sama myśl, że Severus mógłby się przespać z jedną z tych striptizerek sprawiała, że robiło jej się niedobrze.
Pani Weasley z rozbawieniem popatrzyła na Hermionę – Hermiona, pozwól sobie powiedzieć co się wydarzy. Mężczyźni pójdą do tego klubu, upiją się dobrą whisky, wypalą parę wyśmienitych cygar i będą się dobrze bawić. Potem będą striptizerki tańczące egzotyczne tańce, a na koniec panowie wrócą do domu, gdzie my zbierzemy korzyści.
- Tak - uzupełniła Narcyza – i to bez jakiejkolwiek wysiłku z naszej strony – wszystkie panie wybuchnęły śmiechem.
- Wszystko ładnie, ale kawalerowie –dodała Lucinda, patrząc na Hermionę – tacy jak Severus, mogą skorzystać z tego, co zostało im zaoferowane.
Hermiona sapnęła ze złości po tej uwadze. Nie skorzystał z TWOJEJ oferty, prawda kochanie?
Luna wyczuwając rozterki przyjaciółki stwierdziła – Powiedziałabym raczej, że to pasuje do Goyla, lub Crabbe’a, ewentualnie, do Zabiniego, ale z pewnością nie do profesora Snape’a!
Panna Malfoy roześmiała się nieprzyjemnym śmiechem – Nie stawiałabym na to. Będzie pijany i jest tylko mężczyzną.
Może, więc pójdziesz i znajdziesz go, kochana LUCY, pomyślała Hermiona, to mogłaby być twoja jedyna szansa.
- Jestem gotowa otworzyć prezenty – Ginny chciała przerwać tę wymianę zdań zanim zamieni się w kłótnię.
- Proszę kochanie najpierw otwórz ten ode mnie – Narcyza spojrzała z czułością na dziewczynę, która uszczęśliwiła jej syna. Z początku było ciężko, nie tylko z powodu przynależności Malfoyów do Voldemorta, ale z powodu wydarzeń na pierwszym roku Ginny. Wszyscy wiedzieli, że to Lucjusz dał pamiętnik Toma, dziewczynie. Użył jej do własnych egoistycznych celów i był wściekły, kiedy plan nie wypalił. Jak Draco i Ginny zaczęli się spotykać, było to trudne zarówno dla Malfoyów jak i Weasleyów. Nie były z tego powodu szczęśliwe.
Jak tylko okazało się, że myślą o sobie poważnie, rodziny usiłowały odłożyć wzajemne uprzedzenia dla dobra swoich dzieci. Lucjusz przeprosił Ginny i resztę Weasleyów za swoje zachowanie i oba rody zaczęły się wzajemnie poznawać. Mieli długą drogę do przejścia, kosztowało ich to sporo wysiłku, ale wszystko szło lepiej niż oczekiwali.
Ginny uśmiechnęła się do przyszłej teściowej i wzięła prezent. Wstrzymała oddech, kiedy otworzyła pudełko. W środku była szmaragdowo - zielona nocna koszulka ozdobiona przy dekolcie delikatnymi cekinami. Miała rozcięcie do uda, a dekolt w kształcie litery „ v” sięgał prawie do pępka. Do kompletu był satynowy szlafroczek. – To jest cudowne!
- Draco uwielbia jak nosisz zielony kolor – wyjaśniła Narcyza.
- Dziękuję – Ginny odłożyła prezent i sięgnęła po następny.
- To ode mnie – odezwała się Minerwa.
- O, witaj Minerwo, nie widziałam jak weszłaś.
- Dopiero, co. Wysłałam prezent wcześniej, abyś dostała na czas. – wyjaśniła profesorka i rozsiadła się w fotelu.
Była to kolejna koszulka, tym razem w kolorze czerwonym ze złotymi nitkami wszytymi w stanik. – Jakie śliczne!
- Tak, - zgodziła się Minerwa – Nie chcemy przecież, aby Draco zapomniał, że jego żona jest gryfonką, prawda?
Nagle zrobiło się bardzo wesoło. To przełamało lody i po chwili kobiety plotkowały wesoło, a Ginny otwierała kolejne pudełka. Wreszcie dotarła do prezentu od Hermiony.
- Gin, to ode mnie. – powiedziała, kiedy przyjaciółka oglądała szatę i szlafroczek koloru kości słoniowej.
- Jakie to delikatne.
Lucinda zerknęła na szatę, przewróciła oczyma i uśmiechnęła się z afektacją – Czyż to nie romantyczne? Proszę kochana Ginewro, odpakuj mój. Chciałam, aby najlepszy był otwarty na końcu.
- Kwestia gustu – stwierdziła Minerwa cierpko.
Dziewczyna wzięła prezent z rąk przyszłej cioci. Rozerwała opakowanie i wciągnęła powietrze z zakłopotania. – Umm, dziękuję, ciociu Lucindo. Nie wiem co powiedzieć.
- Kochanie nie siedź tak, pokaż wszystkim – rozkazała Lucinda.
Nerwowym ruchem Ginny wyjęła rzeczy z pudełka. Pierwszą rzeczą był dziwnie wyglądający wazon. Lucinda zabrała go z rąk oniemiałej Ginny – Zobacz kochanie – po czym wyszeptała – Vibreo – wazon zaczął zmieniać kształt i po chwili panna Malfoy trzymała w ręce wibrator.
- Kiedy nie będzie już wam potrzebny po prostu powiesz Scourgify, w celu oczyszczenia, następnie Vaseo i wibrator powróci do poprzedniego kształtu. W ten sposób możesz trzymać to na nocnej szafce.
Przyszła panna młoda zrobiła się bardzo czerwona. Było jasne, że jest skrępowana takim prezentem. Jednak wyciągnęła z pudełka następne sprzęty. Skórzane kołnierze, łańcuchy i kajdanki.
- Dziękuje ciociu – powiedział z wymuszonym zadowoleniem i pośpiesznie wszystko odłożyła.
- Gdzie pani to dostała, panno Malfoy? – spytała Susan. Kiedy poczuła na sobie zaskoczone spojrzenia, wzruszyła ramionami i dodała – Neville potrafi czasami zaskoczyć – i znowu głośny śmiech rozładował atmosferę.
Po lekkiej kolacji złożonej z delikatnej zupy i sałatki, Narcyza wręczyła każdej po małym pudełku – To moje prezenty dla was, mam nadzieję, że sprawią wam przyjemność.
Wszystkie panie dostały prześliczne satynowe koszulki nocne. Każda w innym kolorze. Hermiona dostała bardzo prześwitującą.
- Panno Granger – Lucinda zamruczała jak kot, który usiłuje pokazać pazury – Mam nadzieję, że będzie na panią pasować. Wygląda pani jakby przybrała, co najmniej jakieś dziesięć kilo. W Hogwarcie muszą dobrze panią karmić.
- Ośmielę się powiedzieć, że Hermiona straciła na wadze, odkąd przebywa w zamku – stwierdziła Minerwa, patrząc pogardliwie na blondynkę.- Z jakiego powodu interesuje panią jej waga? – Hermiona otworzyła usta ze zdumienia. Minerwa znowu wystąpiła jako jej adwokat. - Bo interesuje, prawda?
Tonks mimowolnie rozjaśniła nastrój, przesuwając się do Hermiony - Hej, Hermiona! Czy kiedykolwiek wcześniej widziałaś taką piękną w kolorze gumy do żucia, satynową koszulkę? – jej ciotka Narcyza dobrze ją jednak znała. Kolor koszulki pasował do włosów młodej aurorki. – Harry będzie zachwycony.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Tonks z wdzięcznością za ten przerywnik – Tonus, jestem już zmęczona i bolą mnie plecy. Będę wracać do zamku.
- W porządku, skorzystamy z sieci fiuu. Chcę iść do domu i przygotować się na powrót Harry’ego – sugestywnie uniosła brwi. Pożegnały się grzecznie z gospodynią oraz przyszłą panną młodą i odebrały płaszcze od skrzata.
Po powrocie do Hogwartu, Hermiona zdecydowała się na długą relaksującą kąpiel. Nie była w stanie pozbyć się z umysłu obrazu Severusa i striptizerek. Nie przeżyłaby, jeżeli Severus uprawiałby seks z inną kobietę. Jakąkolwiek inną kobietę skoro ona tak chętnie mu się ofiarowała. Z ciężkim westchnieniem wyszła z wanny, wytarła się i założyła zielony podkoszulek Snape’a.
Zdecydowała, że dzisiejszej nocy śpi we własnym łóżku. Nie chcę spać z nim w jednym łóżku po tym jak kochał się z inną. Przymknęła oczy i po policzkach potoczyły się łzy. Usnęła.
***
Severus Snape był na najlepszej drodze do upicia się. Po posiłku złożonego ze steku z pieczonymi ziemniakami, cała grupa zeszła do klubu. Potem była tylko Ognista, najlepsze brandy i kubańskie cygara.
Jednakże obojętnie ile pił, nie potrafił pozbyć się z umysłu widoku twarzy Hermiony i jej pełnego wyrazu spojrzenia. Wiedział, że była zazdrosna, kiedy dowiedziała się, że na imprezie będą striptizerki. Na myśl o tym poczuł dziwne ciepło w sercu. Może wtedy mówiła prawdę? Może to nie były skutki eliksiru. Nie dawało mu to spokoju.
Bawili się już około dwóch godzin, kiedy zaczęła grać arabska muzyka i najpiękniejsze oddaliski jakie kiedykolwiek widział rozpoczęły swój taniec.
Mężczyźni skupili się wokół sceny, aby uzyskać lepszy widok. Byli wystarczająco pijani, aby nie krępował ich widok kręcących bioder. Co poniektórzy sami, bezwiednie, ruszali biodrami. Crabbe i Goyle nawet się ślinili.
Lucjusz spojrzał na Severusa, chcąc sprawdzić czy się dobrze bawi. Przyjaciel był pogrążony w myślach i nawet nie zerknął na tańczące dziewczyny. Czas na małą zabawę!
Malfoy przywołał jedną z dziewczyn i szeptem udzielił jej jakiś instrukcji. Po czym podszedł do starego przyjaciela.
- Mam nadzieję, że dobrze się bawisz Severusie. Zasługujesz na przyjemną noc, przyjacielu.
- Dziękuję Lucjuszu. To najlepszy wieczór od dłuższego czasu.
Lucjusz zachichotał. Czego jeszcze nie było od dłuższego czasu? – Co sądzisz o dziewczynach? Śliczne, prawda?
Severus uśmiechnął się z zadowoleniem. – Tak, myślę, że dziś w nocy kilka wiedźm będzie miało miłą niespodziankę, kiedy panowie wrócą do domu. Spodziewam się, że uprzedziłeś Narcyzę, by była gotowa na twój powrót.
- Ona wie. Sama zamawiała te dziewczyny. Ośmielę się twierdzić, że oczekuje na to tak samo jak ja.
Zanim Severus zdołał odpowiedzieć, jedna z dziewcząt zbliżyła się do niego i zaczęła swój taniec. Lucjusz wycofał się, aby móc z boku obserwować przyjaciela. Celowo wybrał właśnie tę dziewczynę, ciekawy reakcji Severusa.
Kobieta zahipnotyzowała Severusa. Zwodniczo kręciła biodrami zbliżając się do niego. Jedną ze swoich szarf zarzuciła mu na szyję i wznowiła swój leniwy taniec. Kręciła prowokacyjnie biodrami, to zbliżając się do mężczyzny to znów oddalając się. Severus wpatrywał się w nią z pod przymrużonych powiek. Stawał się coraz bardziej pobudzony, kiedy powolnymi ruchami ściągała z siebie kolejne rzeczy i wpatrywała się w niego lodowato błękitnymi oczami.
Ma zimne niebieskie oczy. Nie są takie jak Hermiony, w kolorze czekolady, ciepłe, pełne wyrazu. Długie proste blond włosy; z pewnością nie jak jej, brązowe loki. Płaski, twardy brzuch. Nie jak lekko zaokrąglony brzuch Hermiony noszącej jego dziecko. Która czekała na niego w domu.
Severus jęknął i kobieta przyjęła to jako uznanie dla jej wysiłków. Założyła mu ręce na szyję, jedną nogę przełożyła mu przez biodra i zaczęła wykonywać posuwiste ruchy.
- Wystarczy – Severus delikatnie odsunął tancerkę i podszedł do baru.
Lucjusz stłumił swoje zadowolenie, zanim dołączył do niego przy barze. – O co chodzi Severusie? Nie podobał ci się taniec? Specjalnie wybrałem ją dla ciebie, mając na uwadze twoje gusta.
- Gusta się zmieniają, Lucjuszu.
- Naprawdę? - Lucjusz uśmiechnął się z zadowoleniem – W jakim kierunku poszły twoje, przyjacielu? Czyżby coś w rodzaju brązowowłosych gryfonek?
- Nie bądź absurdalny, Lucjuszu! Hermiona tylko nosi mojego spadkobiercę i to wszystko co jest między nami – nie, żebym ci powiedział, gdyby było inaczej!
Lucjusz tylko uśmiechnął się domyślnie do mistrza Eliksirów – Jeśli tak mówisz. Napij się przynajmniej, jeśli nie interesują cię panie.
Blondyn odszedł, a Snape po zamówieniu szklanki Ognistej rozejrzał się po sali klubowej. Rozbawił go lekko widok Albusa między dwoma tancerkami. Mam nadzieję, że Minerwa nie będzie spała, kiedy on wróci do Hogwartu.
Po chwili wszystkie kobiety były nagie, tańczyły już nie tylko na scenie, ale wmieszały się w tłum panów. Niektóre nawet schroniły się, z nielicznymi chętnymi, po kątach. Żonaci i zaręczeni czarodzieje nie mieli żadnych obiekcji by tylko patrzeć. Snape stawał się coraz bardziej pobudzony obserwując te sceny. Był już nieźle pijany, jako, że sam wypił całą butelkę whisky Ogdena.
Trzeba mu przyznać, że tylko nieznacznie się chwiał, kiedy szukał Draco, by się pożegnać. Gdy w końcu go znalazł, zachichotał pod nosem. Draco siedział na krześle opierając ręce na udach; striptizerka stała nad nim okrakiem i wykonywała prowokujące ruchy. Severus zorientował się jak bardzo zadowolony jest chłopak widząc spore wybrzuszenie w jego spodniach i jego zarumienioną twarz. Nie wspominając o ciężkim oddechu.
Rozejrzał się wokół ciekawy, co wyrabiają Potter i Weasley; praktycznie to samo co Draco, stwierdził po chwili. Mógł się założyć, że impreza wkrótce dobiegnie końca, ponieważ panowie już długo nie wytrzymają. Zdecydował się nie przerywać chrześniakowi, znalazł proszek Fiuu i wrócił do swoich kwater. Na dzisiejszy wieczór Albus przewidująco odblokował swój i Severusa kominek.
Wyszedł z kominka w salonie. W głowie mu huczało, a inna cześć ciała domagała się natychmiastowego rozładowania. Musiał sobie ulżyć. Potrzebował Hermiony. Wszedł do sypialni i stwierdził, że jego łóżko jest puste. Pierwszą myślą było, że jej się coś stało, ale nie, z pewnością by go zawiadomili. Bezszelestnie wślizgnął się do jej sypialni. Spała.
Dla niego była piękna i na dodatek w jego koszulce. Leżała na plecach, mógł więc zobaczyć delikatny wzgórek brzucha i krzywiznę piersi. Pachwina Severusa pulsowała coraz gwałtowniej. Słyszał jej oddech i lekkie westchnięcia. Pragnął jej rozpaczliwie. Ostrożnie usiadł na krawędzi łóżka, delikatnie uniósł jedną stopę dziewczyny i zaczął muskać ustami jej palce. Przesunęła się lekko – Krzywołap, przestań!
Severus zachichotał i przesunął językiem przez kształtną łydkę dziewczyny, aż do samego kolana. Hermiona uniosła się na łokciach, spojrzała prosto w czarne oczy i sapnęła ze zdziwienia.
- Dlaczego nie jesteś w moim łóżku, Hermiono? Myślałem, że rozmawialiśmy na ten temat. – powiedział, poczym przeniósł swoją uwagę na drugą nogę Hermiony.
- Pomyślałam, że lepiej jeśli dzisiaj będę spała u siebie. - Opanuj się dziewczyno! – Co robisz? – co ty MI robisz?
Nie odpowiedział. Kontynuował pieszczoty. Ku jego zadowoleniu, jęknęła cicho – Jesteś pijany? – spytała.
Zamiast odpowiedzieć na pytanie, stwierdził prosto – Pragnę cię. Wróć do mojego łóżka, do naszego łóżka, Hermiono.
Nie wiedziała co powiedzieć. Pragnęła go, ale był pijany. Jeżeli wróci z nim do łóżka to czy rano nie będzie tego żałował i nie stwierdzi, że to wina alkoholu? Przemknęło jej przez myśl czy nie był ze striptizerką, ale odrzuciła to, wtedy nie byłby tak pobudzony. Kiedy się zastanawiała, Severus przerwał pieszczoty, wziął ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni.
Delikatnie położył dziewczynę na ich łóżku; sam zdecydował, że to ich. Uniosła głowę i spojrzała na niego ciepłymi brązowymi oczyma. Wiedział, że przepadł. Usiadł obok i obrzucił ją zaborczym spojrzeniem. Oblizał usta i pochylił się by jej skosztować. Nie pocałował jej kiedy ostatnio miał szansę i stwierdził, że był idiotą. Zdawał sobie sprawę, że większością jego działań kieruje alkohol, ale nic go to nie obchodziło. Hermiona była trzeźwa i to było najważniejsze. Miała pełną kontrolę na swoim zachowaniem i nie skarżyła się.
Zesztywniała przy pierwszym zetknięciu ich ust. Tak bardzo go pragnęła i teraz wyglądało na to, że to jest odwzajemnione. Jednak nie mogła się pogodzić z faktem, że Severus jest pijany!
- Severus, przestań. Jesteś pijany – wyszeptała.
Severus ostatni raz skubnął jej usta i przesunął pocałunki na szyję dziewczyny. Pomiędzy pocałunkami wymruczał jedwabistym głosem – Pragniesz mnie, Hermiono? Jeżeli powiesz nie, to w tym momencie przestanę i będziesz mogła wrócić do swojego łóżka. Jeśli jednak twoja odpowiedź brzmi, tak, to proszę, pozwól mi kontynuować.
... Hermiona nie była w stanie jasno myśleć, czując na skórze jego usta, które wprawiały ją w drżenie...
- Tak – jęknęła.
- Tak, co? – nie przerywał pieszczot i uśmiechnął się do siebie kiedy krzyknęła.
- Tak, Severus, pragnę cię.
To było wszystko, co chciał usłyszeć. Sunął ustami coraz niżej, do pępka i musnął językiem to cudowne zagłębienie. Tu jest moje dziecko. NASZE dziecko. Bogowie, kocham cię, Hermiono!
Następne chwile zabrały oboje do prywatnego raju…
… Severus opadł na łóżko i przyciągnął do siebie dziewczynę, całując jej twarz. Odwzajemniła gorący, namiętny pocałunek. Tak bardzo cię kocham!
Po chwili zmęczenie wzięło górę i Hermiona zasnęła w ramionach Severusa. Przez zamglony mózg mężczyzny przedzierały się niespokojne myśli. Czy właśnie jeszcze bardziej wszystko skomplikowałem? Czy postąpiłem dzisiaj samolubnie kochając się z nią w ten sposób? Mam wrażenie, czy ona naprawdę mnie pragnie? Nie chcę, aby rano żałowała. Westchnął i kiedy zasypiał myślał tylko o jednym. Ona tak dobrze pasuje do moich ramion.
Dni zaczęły Hermionie mijać tak szybko, że zlewały się w jeden. Skoncentrowała się na studiach, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej i Severus zaczynał się niepokoić o jej zdrowie. Nie wiedział, że chce wcześniej ukończyć studia, dziewczyna nie chciała go o tym informować. A teraz uczyła się tak intensywnie jak przed owutemami, dlatego postanowił ją o to zapytać.
- Panno Granger, czy mogłaby mi pani powiedzieć, co, na wszystkie świętości, robi pani otoczona tymi książkami. Zachowuje się pani jakby przygotowywała się do sesji, a jest dopiero pierwszy tydzień listopada. Jeśli dobrze pamiętam sesje zaczynają się dopiero przed przerwą świąteczną.
Hermiona poparzyła w górę na profesora i zastanawiała się czy powiedzieć mu prawdę. Kończyła już te studia. Zda wszystkie egzaminy jeszcze przed semestralną sesją – Nie uczę się na sesję. Ale i tak teraz zaczynałabym przygotowania do niej. Do przerwy świątecznej pozostało niewiele czasu. – odpowiedziała szybko i wróciła do przeglądania materiałów.
- Dlaczego więc tak intensywnie się pani uczy, jeśli mogę spytać?
Westchnęła. Wiedziała, że nie zostawi jej w spokoju, dopóki nie dowie się całej prawdy. Przeklęty nietoperz! Interesuje się mną w nieodpowiednich momentach!
- Uczę się do końcowych egzaminów. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to ukończę studia wraz z zakończeniem semestru. – wyjaśniła zirytowana jego przeszkadzaniem.
- Dlaczego? Jak pani to załatwiła?
Hermiona z hukiem zatrzasnęła książkę i obrzuciła Snape’a rozdrażnionym spojrzeniem. Było jasne, że jeżeli nie wyjaśni mu wszystkiego dokładnie, to z dzisiejszej nauki nic nie wyjdzie.
- To proste. Kiedy zostałam zamknięta w tym przeklętym zamku, w którym nie ma zbyt wiele do roboty, to wolałam się skoncentrować na studiach. Moi profesorowie powiedzieli mi, że skoro moja praca nad zaklęciami była zawsze doskonała to mogę ukończyć studia z końcem roku kalendarzowego. Zgodziłam się. W takiej sytuacji w ostatnich miesiącach ciąży nie będę musiała się martwić studiami.
To jest właśnie mała Wiem –To – Wszystko, którą znam i kocham! – Rozumiem. Tylko niech się pani nie przemęcza i nie zapomni coś zjeść. Piła pani dziś eliksir witaminowy?
- Tak, tak, wzięłam. Piję go codziennie. I psiakrew, dobrze o tym wiesz! – warknęła i po chwili westchnęła – Przepraszam, sir. Jestem rozdrażniona. Bolą mnie plecy i jeszcze te rozchwiane hormony. – burczała. By nie wspomnieć o ty, że śpię w twoim łóżku i nie mogę cię dotknąć! To sprawia, że WARIUJĘ!
Severus bez słowa stanął za Hermioną i zaczął masować jej ramiona. Czuł jak sztywnieje pod jego palcami by po chwili się odprężyć. – Ummm, jak dobrze – zamruczała. Snape uśmiechnął się pod nosem i zsunął niżej ręce zwiększając nacisk palców. Hermiona mruczała jak zadowolony kot. Pochylił głowę i wciągnął zapach jej włosów. Upajające! W sekundzie zorientował się, co robi i lekko się odsunął. Kiedy jego ręce dotarły do niższej części pleców, wyczuł mocno naprężone mięśnie i zaczął je rozmasowywać.
Dziewczyna, jak tylko poczuła palce profesora na ramionach, zesztywniała. Nie była pewna jak zareaguje na tę fizyczną bliskość, ale zdecydowała się odprężyć i cieszyć tą chwilą. To było zbyt dobre, aby to przerwać. Merlinie! Czy on właśnie obwąchuje moje włosy? Dlaczego? Napięła się, kiedy znalazł bolące miejsce, ale po chwili poczuła ulgę.
Oboje podskoczyli, gdy w pokoju aportował się skrzat domowy. Snape poczuł rozdrażnienie, że mu przerwano i musiał przestać dotykać Hermiony. Nigdy wcześniej nie miał tak wielkiej ochoty, by zignorować to stworzenie.
- Co tam masz? – spytała grzecznie Hermiona.
- Przepraszam, panienko, sir, ale mam trzy listy.
- Dziękujemy. Jeśli to wszystko to możesz już odejść – Severus wiedział, że, że zabrzmiało to za ostro, ale mocno odczuł utratę kontaktu z ciałem Hermiony. Nawet, jeśli to był tylko masaż.
Hermiona rzuciła mu surowe spojrzenie i uprzejmie podziękowała skrzatowi. Stwierdziła, że dwa z listów były do niej. Kiedy otworzyła pierwszy, jęknęła głośno.
Severus uniósł brew – Zła wiadomość?
- Nie. Pani Malfoy urządza wieczór panieński dla Ginny na parę tygodni przed ślubem. Tego samego dnia, kiedy Draco będzie miał wieczór kawalerski. To jest właśnie moje zaproszenie. Mamy przynieść ze sobą jakąś nocną bieliznę. Domyślam się, że dostał pan zaproszenie na wieczór Dracona?
- Tak. Przypuszczam, że będę zmuszony pójść na te nikomu nie potrzebne przyjęcie – powiedział, kiedy przeczytał zaproszenie. – Dobra zabawa dla chłopców typu Pottera – sarknął pod nosem. Na twarzy profesora ukazało się umiarkowane zainteresowanie. – To będzie pierwsza sobota grudnia. Zwykle takie wieczory urządza się nieco bliżej ślubu, nieprawdaż?
Roześmiała się – Zazwyczaj tak. Ale według mojego listu Ginny powiedziała Draconowi, że będzie musiał mieć więcej czasu, aby oprzytomnieć po imprezie. Nie chce żeby na ślubie jej mąż wyglądał na zmęczonego. Pragnie, aby ten szczególny dzień był idealny.
Snape potrząsnął głową. Ta dzisiejsza młodzież. Pamiętał jak byli pijani, on i Lucjusz na wieczorze kawalerskim tego ostatniego. – Weźmiesz udział w przyjęciu panny Weasley? - Chciałbym zobaczyć jak przymierzasz tę bieliznę, ale w moim podkoszulku też wyglądasz pięknie.
- O, tak. Już się cieszę na ten wieczór. Tylko z niechęcią myślę o powrocie do Malfoy Manor. Prawdopodobnie w ten weekend wybiorę się na zakupy. Dowiem się czy Luna, Tonks i Susan mają trochę wolnego czasu. Może mogłybyśmy zjeść razem lunch. W mugolskim Londynie jest takie miejsce Coco de Mer, które chciałabym odwiedzić.
- Postaraj się nie przemęczyć. Nadal nie przybiera pani na wadze tyle ile powinna. Nawet nie widać, że jest pani w ciąży. – Już nie mogę się doczekać, kiedy zaczniesz się zaokrąglać z powodu mojego dziecka. Będziesz jeszcze piękniejsza, o ile to w ogóle możliwe.
Hermiona przewróciła oczami – Jestem dopiero w trzynastym tygodniu. Będę ogromna jak dom i chodząc będę kołysać się na boki, wielkie dzięki! – wtedy będę wyglądać jak przerośnięty wieloryb i nie będziesz w stanie na mnie patrzeć. Otworzyła kolejny list i uśmiechnęła się – Minerwa zaprasza mnie dzisiaj na herbatę. Bardzo się cieszę, rzadko ją ostatnio widuję.
- Jesteś w stanie zaniedbać na kilka godzin swoją naukę z powodu herbaty? – spytał sarkastyczne i rzucił jej uśmieszek. Wygląda pięknie, kiedy się irytuje i nadal łatwo ją sprowokować.
- Hmmm- założyła ręce na piersiach – Przepraszam, że traktuję moją naukę tak poważnie. Naprawdę chciałabym skończyć studia podczas przerwy świątecznej i tak zrobię. Kiedy dziecko się urodzi, będę mogła spokojnie poszukać profesora, który przyjmie mnie na roczny staż.
- Coś nie tak z profesorem Flitwickiem? Do czasu narodzin dziecka, pan Boot powinien skończyć już swój staż u niego.
Hermiona wpatrzyła się, w profesora, uważnym wzrokiem. Nieczuły DRAŃ! – Ponieważ, sir, mieszkałabym w tym samym miejscu, co moje dziecko, którego nigdy nie poznam. Nie byłabym w stanie tego znieść, wiedząc, że on lub ona jest tuż pode mną w lochach!
Z ciężkim sercem zebrała swoje książki i odłożyła na miejsce przed wyjściem do Minerwy. Miała tylko nadzieję, że jej mentorka nie zauważy jej przygnębionej twarzy i smutku w oczach.
Severus westchnął ciężko. Co ja sobie myślałem sugerując to? Rzeczywiście jestem draniem bez serca. Nie, tylko nieczułym. Nie chciałem jej zranić. Tylko, wydawało się tak naturalne, że zawsze będzie w pobliżu. Naprawdę muszę przemyśleć ten kontrakt. Wplótł palce w swoje tłuste włosy. Jedynym powodem, dla którego podtrzymuję tę fasadę zimnego drania i biznesowej transakcji jest to, że muszę być przygotowany na jej odejście po urodzeniu dziecka. Czy byłbym w stanie załatwić jej pracę w pobliżu dziecka i mnie? Zawsze byłem silny i potrafiłem ukrywać swoje emocje. Dlaczego nie miałbym trochę ustąpić?
Wstał i przywołał skrzata z herbatą i ciasteczkami, przyzwyczaił się do tego rytuału. Kiedy popijał gorący płyn zaczął rozmyślać.
To jest oczywiste, ona naprawdę kocha to dziecko. Powinienem to przewidzieć. Cóż mogła zaszkodzić jej obecność w życiu dziecka? Może wtedy zacznie też żywić jakieś uczucia do mnie i moglibyśmy stać się prawdziwą rodziną. A jeśli nie, to przynajmniej dziecko będzie miało dwoje kochających rodziców.
Oczywiście, jeżeli do tego nie dojdzie to Hermiona wedle nowego prawa będzie zmuszona wyjść za mąż. Wziąć ślub i mieć dzieci z innym mężczyzną! Nagle do niego dotarło. CHOLERA! Jeśli będzie musiała wziąć ślub i urodzi inne dziecko to wtedy wszystko możliwe, że jednocześnie będą w Hogwarcie! Zastanawiam się czy myślała tym! Jeżeli będzie miała inne dziecko to MOJE będzie zawsze na drugim miejscu! Nie chcę, aby moje dziecko zostało odepchnięte przez matkę, już raczej wolę, aby wogóle nie miało matki.
Ale, Hermiona by tego nie zrobiła. Za bardzo kocha i daje z siebie. Za bardzo gryfońska, aby zrobić to własnemu dziecku. Kochałaby je. Już kocha. To nie jest łatwa decyzja. Potrzebuję czasu, żeby to dokładnie przemyśleć.
Z kolejnym ciężkim westchnieniem, poszedł sprawdzać eseje uczniów. Nie podejmie tej decyzji pochopnie. Wiedział jednak jedną rzecz. Hermiona kocha jego dziecko. Pytanie czy potrafiłaby kochać jego.
Być może powinienem przestać nalegać na traktowanie tego jak bezsensownej biznesowej transakcji. Nie jesteśmy głupi. To coś dużo bardziej osobistego niż transakcja. Może moglibyśmy zacząć od tworzenia przyjaźni i zobaczyć jak to się dalej potoczy. Nie muszę podejmować tej decyzji dzisiaj.
***
Hermiona przybyła do Minerwy dokładnie o czasie. Czekała już na nią filiżanka jej ulubionej Earl Grey. Usiadła i z wdzięcznością wzięła zaoferowany napój.
- Cześć Hermiono. Jak tam sprawy z tobą i Severusem? Jakieś nadzieje na renegocjację kontraktu? – spytała starsza czarownica i upiła łyk herbaty.
- Nie za duże w tej chwili. Jest o wiele bardziej oficjalny niż kiedykolwiek. Uświadamiam to sobie za każdym razem, kiedy słyszę z jego ust „ panno Granger”! – wiedziała jak to brzmi, ale po ostatnim komentarzu Minerwy nie mogła powstrzymać goryczy.
Minerwa uniosła brew. Jej była uczennica wydawała się bardzo spięta. Hmmm, co się dzieje w tych lochach? Wiedziała, że emocje dziewczyny zaraz zaczną wrzeć, więc zdecydowała się zmienić temat.
- Jakiś postęp w naprawie twojego pokoju? Ostatnio wyglądało to tragicznie. – I nie będzie naprawiony przez cały czas twojego pobytu tutaj, jeśli może to w czymś pomóc!
Hermiona westchnęła – Nie, pan Filch mówi, że ma listę pilniejszych rzeczy do zrobienia. Widocznie mój pokój nie jest zaliczony do ważnych spraw. Dumbledore twierdzi, że pracuje nad magiczną integralnością, ale to zajmuje sporo czasu.
- Rozumiem. A gdzie w takim razie śpisz? – Minerwa uśmiechnęła się w duchu. Doskonale wiedziała, gdzie śpi dziewczyna.
Przy tym pytaniu gryfonka się zarumieniła – Dzielę łóżko z profesorem Snape. Nie patrz tak na mnie. Nic się nie wydarzyło! – I to nie była moja decyzja. – ale profesor mówi, że jeżeli moja sypialnia nie będzie gotowa do gwiazdki to będzie zmuszony znaleźć mi inne kwatery blisko niego.
Och nie! Nie możemy do TEGO dopuścić! Będę musiała natychmiast porozmawiać z Albusem! – Jestem pewna, że do tego nie dojdzie, Hermiono. Filch z pewnością zdąży naprawić twój pokój. Jakie macie plany na święta? Obchodzimy je w, Hogwarcie, ale o tym wiesz.
- Umm, nie wiem jak on, ale ja w Boże Narodzenie, prawdopodobnie spędzę parę godzin w Norze. Zawsze tak robiłam, nawet, kiedy moi rodzice żyli. – Żałuję, że MY nie robimy żadnych planów razem!
- Jestem pewna, że Weasleyowie nie będą mieli nic przeciwko jego obecności. Czemu go nie zaprosisz? Zwykle i tak siedzi w zamku. – A tak, będzie wyglądało, że jesteście parą.
- Nie wiem, być może. Co myślisz na temat prawa małżeńskiego, które proponuje Knot? Wydaje się trochę… przestarzałe… nie sądzisz? – Hermiona zwinnie zmieniła temat.- Mam na myśli aranżowanie małżeństw w tych czasach.
Minerwa spojrzała na nią uważnie, nieznacznie zaskoczona – Hermiono, trudne czasy wymagają trudnych decyzji. Musimy zapewnić sobie dalsze istnienie naszego świata. Myślę, że to dobry pomysł, chociaż chciałabym, aby czarodzieje mugolskiego pochodzenia nie musieli być zmuszani. Niestety nie mamy innego wyboru.
Wstrząsnęło to dziewczyną. Miała nadzieję, że Minerwa zgodzi się z nią. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała – Rozumiem, że coś musimy zrobić, ale to prawie jak niewolnictwo! Poza tym zaznajomiłam się z zagadnieniem czarodziejskich małżeństw. One są zawierane na zawsze! Bez możliwości rozwodu! Z zaklęciem wierności, żadnych kochanków, jeżeli jesteście małżeństwem! A co jeśli byłabym zmuszona poślubić kogoś takiego jak Crabbe, albo Goyle?? Co bym wtedy zrobiła? – O Merlinie, a jeśli rzeczywiście będę musiała poślubić jednego z nich? To za dużo jak na mnie!
- Hermiono, uspokój się!. Do czasu ustalenia tego prawa, jeżeli jeszcze będziesz wolna to możesz znaleźć kogoś odpowiedniego dla siebie i wziąć ślub! – na przykład Severusa Snape’a!
Hermiona znów szybko zmieniła temat – Wybierasz się na wieczór panieński Ginny?
Mentorka uniosła brew na kolejną zmianę tematu, ale pominęła to milczeniem – Tak, dostałam zaproszenie. Przypuszczam, że również się tam wybierasz?
- Tak, mam zamiar zapytać dziewczyn, czy nie chcą pójść w ten weekend na zakupy do mugolskiego Londynu. Chcę odwiedzić Coco de Mer. Masz ochotę do nas dołączyć?
- Dziękuję, ale nie mogę. W sobotę jest moja kolej, aby przypilnować uczniów w drodze do Hogsmeade, ale bawcie się dobrze. Dobrze ci zrobi jak od czasu do czasu wyjdziesz z tych zatęchłych lochów.
Hermiona roześmiała się i rozluźniła. Powiedziała swojej ulubionej profesorce o wcześniejszym ukończeniu studiów. Minerwa była bardzo szczęśliwa. Była dumna ze swojej uczennicy i powiedziała jej to. Dziewczyna zarumieniła się i stwierdziła, że czas najwyższy wracać do nauki.
Jak tylko Hermiona wyszła, Minerwa błyskawicznie udała się do Albusa. Szła tak szybko jak tylko mogła.
***
Hermiona była tak pochłonięta nauką, że ledwie odnotowywała fakt upływających dni. Chciała uzyskać jak najlepsze wyniki. Martwiła się, była mugolskiego pochodzenia i podejrzewała, że ciężko będzie jej znaleźć mistrza zaklęć, który przyjmie ją na staż. Chciała, więc, aby jej stopnie nie były pretekstem do odrzucenia podań.
Była bardzo zajęta, a jednak zdołała zauważyć lekkie zmiany w zachowaniu Severusa. Miedzy innymi, pozwolił jej mówić do siebie po imieniu. Powiedział, że już czas najwyższy, by przestali zwracać się do siebie tak oficjalnie i Hermiona nie mogła być szczęśliwsza. Dla niej była to oznaka zażyłości, ponieważ bardzo rzadko pozwalał komuś na taką poufałość.
Nadszedł dzień przyjęcia Ginny. Hermiona nie mogła się doczekać, kiedy znów zobaczy przyjaciółkę, nawet, jeśli to oznaczało towarzystwo Lucindy Malfoy. Przeglądała właśnie szafę i zastanawiała się na ubiorem na wieczór, kiedy ktoś zapukał. Kto się dobija tak wcześnie w sobotę?
Usłyszała głos Severusa – Wejść – weszła do salonu, aby sprawdzić, kto przyszedł. Ku jej zaskoczeniu był to Filch.
- Dyrektor prosił mnie, abym zszedł na dół i zerknął na pokój panny Granger, profesorze Snape.
Serce Hermiony zamarło. Nie chciała wrócić do samotnego sypiania. Cieszyła się budzeniem każdego ranka u boku Severusa.
Snape rzucił woźnemu groźne spojrzenie – Świetnie. Zaczynaj więc. Wiesz gdzie to jest.
Trwało to pół dnia, ale pokój został doprowadzony do porządku.
Hermiona westchnęła – Dobrze, wygląda na to, że już nie będę ci przeszkadzać moją obecnością w twoim łóżku, Severusie – próbowała potraktować to lekceważąco, ale mówiła to z ciężkim sercem.
Severus nie wiedział, co sądzić o wyrazie twarzy dziewczyny. Wyglądała na rozczarowaną.
- Racja, jeśli jednak twoje koszmary powrócą, nie wahaj się przyjść do mnie. Nie chcę, abyś przechodziła przez to sama. – Każdy pretekst jest dobry, żebyś wróciła do mojego łóżka.
- Jeśli mam być szczera to one nasilają się zwykle podczas świąt. Nie jestem pewna czy pamiętasz, ale właśnie o tej porze moi rodzice zostali zamordowania – nienawidziła przyznawać się do słabości właśnie jemu, ale taka była prawda.
- Rozumiem – powiedział i rzeczywiście zrozumiał. Widział ile kosztowało ją to wyznanie, a ponieważ nie mogła brać eliksiru bezsennego snu, potrzebowała jego pomocy. Postanowił jej to ułatwić. A co dopiero mnie! usiłował przekonać samego siebie – Może więc, przemyślisz pozostanie w moim łóżku podczas świat i do czasu ukończenia studiów. Wiem, że stres też wywołuje u ciebie koszmary, a sądzę, że jestem w stanie tolerować twoją obecność jeszcze przez miesiąc.
Spojrzała na niego rozpromienionym wzrokiem – Jesteś pewny? Nie chcę zmuszać cię do niczego więcej – Błagam, powiedz, tak!
- Tak. Byłoby więcej problemu, jeśli musiałbym, co noc biegać do twojej sypialni, aby obudzić cię z koszmaru.
- Racja, nie pomyślałam o tym – zarumieniła się – muszę teraz przygotować się do przyjęcia. Nie chcę się spóźnić. A ty? Przygotowany na dzisiejszy wieczór?
- Tak gotowy jak to tylko możliwe – stwierdził szyderczo.
- Naprawdę nie masz ochoty pójść?
Severus westchnął. – Hermiono, mój pomysł na spędzenie wieczoru ma mało wspólnego z siedzeniem w knajpie na Nokturnie z pijanymi, kopcącymi cygara czarodziejami. Na dodatek śliniącymi się na widok tańczących i zdejmujących ubranie wiedźm – potrząsnął ze wstrętem głową. Wołałbym sprawdzać prace domowe przy kominku i patrzeć na ciebie jak pochłaniasz książki.
Co on miał na myśli mówiąc o rozbierających się wiedźmach? STRIPTIZERKI? Wiem, że to mugolski zwyczaj, ale nie myślałam, iż czystokrwiści czarodzieje także tak się zabawiają. Zastanawiam się czy Ginny wie. OCH! Zastanawiam się czy Narcyza Malfoy wie. Molly? Minerwa? A co mnie obchodzi, co robi Severus? Sekundę później w usłyszała w głowie odpowiedź na to pytanie, Ponieważ go kocham, właśnie dlatego!
Severus przyglądał się Hermionie z zastanawiającym wyrazem twarzy. Wygląda prawie jakby była… zazdrosna.
- Więc dla ciebie to nie będzie dobra zabawa?
Zachichotał w duchu. Tak, zdecydowanie zazdrosna. – Nie, nawet kiedy byłem młodszy nie zachwycały mnie takie imprezy.
- Mam nadzieję, że mimo wszystko mile spędzisz czas – mam nadzieję, że NIE BĘDZIESZ się dobrze bawił – idę wziąć kąpiel.
Uniósł brew, kiedy wyszła z pokoju. Naprawdę, bardzo interesujące.
Parę godzin później czekał na nią w salonie. Chciał ją odprowadzić do Malfoy Manor i z Lucjuszem iść na przyjęcie. Gdy tylko weszła zaparło mu dech.
Miała na sobie mugolską sukienkę, prostą, ale na niej wyglądała ślicznie. W stylu empire z marszczonym dekoltem, opadającą luźno do kostek. W kolorze ciemnej czekolady. Ktoś nie poinformowany nie zauważy, że jest w ciąży, ale Severus widział drobne zmiany w jej sylwetce. Spojrzała na niego uśmiechając się. Po raz kolejny zabrakło mu tchu. Jej oczy były pełne wyrazu i ciepłych błysków, po prostu promieniała.
O rany, pomyślała, Severus wygląda świetnie. Zbyt dobrze jak na imprezę ze striptizerkami!
Ubrany w nieformalne szaty, oczywiście czarne, ale z srebrnymi i zielonymi wstawkami na kołnierzu i obrzeżach. Ta sama zapinka do płaszcza w kształcie węży ze szmaragdowymi oczyma. Zrobił coś, czego nigdy przedtem nie widziała; spiął włosy skórzanym rzemieniem.
Merlinie, pomocy! Ależ on jest seksowny!
Uśmiechnął się lekko i zaoferował jej ramię – Gotowa?
- Tak, chodźmy. Nie martw się moim powrotem, dziewczyny powiedziały, że dopilnują, abym bezpiecznie dotarła do domu. Chcę, abyś się dobrze bawił. – Byle nie za dobrze!
- Jestem zadowolony, że to słyszę. Nie wiem, kiedy wrócę, więc nie czekaj na mnie - w duchu śmiał się z jej ponurego wyrazu twarzy.
Lucjusz czekał na nich w holu. Chciał jak najszybciej odejść od tych wszystkich wiedźm, chichoczących w salonie. Severus uśmiechnął się z zadowoleniem – Lucjusz, czyżbyś nie mógł się doczekać, kiedy stąd wyjdziesz?
Blondyn obrzucił przyjaciela ponurym spojrzeniem szarych oczu – Severus, słucham ich paplania o ślubach, bieliźnie i bogowie wiedzą, o czym jeszcze, już od czterdziestu pięciu minut. Oczywiście, że chcę już stąd wyjść!
Hermiona roześmiała się głośno, ogrzewając Severusa swoim śmiechem – Więc lepiej już idźcie. Bawcie się dobrze – i nie zastanawiając się nad tym, co robi pocałowała Severusa w policzek.
Lucjusz uśmiechnął się domyślnie na widok rumieńca swojego przyjaciela. To samo zrobiła Narcyza, kiedy się żegnali, jakieś pięć minut temu. Oni nie rozumieją jak dobrze razem wyglądają? A Severus ma jej to za złe!
Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, zjawił się Dippy po płaszcz dziewczyny. Panowie aportowali się, a Hermiona z uśmiechem ruszyła w stronę salonu.
Ginny siedział pośrodku ogromnego stosu prezentów. Uśmiechała się promiennie, wyglądała na bardzo zakochaną i szczęśliwą. Hermiona posłała przyjaciółce ciepły uśmiech. – Cześć Ginny!
- Hermiona, jak się cieszę, że cię widzę. A gdzie Minerwa? Myślałam, że przyjdziecie razem.
- Severus mnie odprowadził, chciał się spotkać z Lucjuszem. Minerwa zaraz powinna się pojawić.
Lucinda Malfoy uniosła brew i obrzuciła dziewczynę uważnym spojrzeniem – A więc teraz to jest Severus?
Gryfonką skuliła się wewnętrznie. Głos Lucindy działał na nią jak skrobanie paznokciem po szkle – Tak, panno Malfoy. Severus poprosił, abym nazywała go po imieniu.
Lucinda spuściła wzrok – Rozumiem – W porządku trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Muszę znaleźć sposób, aby odsunąć tę szlamę od Severusa. Miałam go PIERWSZA! Ale do tego czasu mogę się zabawić z tą szlamą.
Hermiona przesunęła się nieznacznie widząc zły uśmiech Lucindy skierowany w jej stronę. Co jej przyszło do głowy! Wygląda na niebezpiecznie zadowoloną!
- Usiądź koło mnie, Hermiono – Tonks zauważyła złe spojrzenie Lucindy, które tamta rzuciła jej przyjaciółce i nie podobało jej się to.
- Dzięki. Ginny, a co będą robili dzisiaj mężczyźni? – Hermiona chciała się dowiedzieć czy jej przyjaciółka była świadoma planów Draco na dzisiejszy wieczór. Nie wspominając o reszcie dziewczyn.
-Co powiedział Lucjusz, Narcyzo? Idą do klubu na Nokturnie? Mam nadzieję, że Draco będzie się dobrze bawił – uśmiechnął się rudzielec.
- Tak, sama fiukałam do odpowiedniej agencji i zamawiałam dziewczyny. Będą dzisiaj mieli arabski wieczór. Wszystko, co najlepsze dla naszych chłopców! Powinni mieć dobrą zabawę, Ginewro.
Hermionę ogłuszyło t stwierdzenie – Chcesz powiedzieć, że nie masz nic przeciwko temu, aby ślinili się na widok roznegliżowanych panienek? Pani Weasley, pani również?
Panie zachichotały, łącznie z Tonks – Hermiono, oni będą tylko patrzeć jak one się rozbierają i nic więcej.
- Dlaczego jesteście tego takie pewne? Będą pijani! Po pijanemu mogą zrobić rzeczy, których później będą żałować! – nie mogła uwierzyć w spokój tych kobiet. Sama myśl, że Severus mógłby się przespać z jedną z tych striptizerek sprawiała, że robiło jej się niedobrze.
Pani Weasley z rozbawieniem popatrzyła na Hermionę – Hermiona, pozwól sobie powiedzieć co się wydarzy. Mężczyźni pójdą do tego klubu, upiją się dobrą whisky, wypalą parę wyśmienitych cygar i będą się dobrze bawić. Potem będą striptizerki tańczące egzotyczne tańce, a na koniec panowie wrócą do domu, gdzie my zbierzemy korzyści.
- Tak - uzupełniła Narcyza – i to bez jakiejkolwiek wysiłku z naszej strony – wszystkie panie wybuchnęły śmiechem.
- Wszystko ładnie, ale kawalerowie –dodała Lucinda, patrząc na Hermionę – tacy jak Severus, mogą skorzystać z tego, co zostało im zaoferowane.
Hermiona sapnęła ze złości po tej uwadze. Nie skorzystał z TWOJEJ oferty, prawda kochanie?
Luna wyczuwając rozterki przyjaciółki stwierdziła – Powiedziałabym raczej, że to pasuje do Goyla, lub Crabbe’a, ewentualnie, do Zabiniego, ale z pewnością nie do profesora Snape’a!
Panna Malfoy roześmiała się nieprzyjemnym śmiechem – Nie stawiałabym na to. Będzie pijany i jest tylko mężczyzną.
Może, więc pójdziesz i znajdziesz go, kochana LUCY, pomyślała Hermiona, to mogłaby być twoja jedyna szansa.
- Jestem gotowa otworzyć prezenty – Ginny chciała przerwać tę wymianę zdań zanim zamieni się w kłótnię.
- Proszę kochanie najpierw otwórz ten ode mnie – Narcyza spojrzała z czułością na dziewczynę, która uszczęśliwiła jej syna. Z początku było ciężko, nie tylko z powodu przynależności Malfoyów do Voldemorta, ale z powodu wydarzeń na pierwszym roku Ginny. Wszyscy wiedzieli, że to Lucjusz dał pamiętnik Toma, dziewczynie. Użył jej do własnych egoistycznych celów i był wściekły, kiedy plan nie wypalił. Jak Draco i Ginny zaczęli się spotykać, było to trudne zarówno dla Malfoyów jak i Weasleyów. Nie były z tego powodu szczęśliwe.
Jak tylko okazało się, że myślą o sobie poważnie, rodziny usiłowały odłożyć wzajemne uprzedzenia dla dobra swoich dzieci. Lucjusz przeprosił Ginny i resztę Weasleyów za swoje zachowanie i oba rody zaczęły się wzajemnie poznawać. Mieli długą drogę do przejścia, kosztowało ich to sporo wysiłku, ale wszystko szło lepiej niż oczekiwali.
Ginny uśmiechnęła się do przyszłej teściowej i wzięła prezent. Wstrzymała oddech, kiedy otworzyła pudełko. W środku była szmaragdowo - zielona nocna koszulka ozdobiona przy dekolcie delikatnymi cekinami. Miała rozcięcie do uda, a dekolt w kształcie litery „ v” sięgał prawie do pępka. Do kompletu był satynowy szlafroczek. – To jest cudowne!
- Draco uwielbia jak nosisz zielony kolor – wyjaśniła Narcyza.
- Dziękuję – Ginny odłożyła prezent i sięgnęła po następny.
- To ode mnie – odezwała się Minerwa.
- O, witaj Minerwo, nie widziałam jak weszłaś.
- Dopiero, co. Wysłałam prezent wcześniej, abyś dostała na czas. – wyjaśniła profesorka i rozsiadła się w fotelu.
Była to kolejna koszulka, tym razem w kolorze czerwonym ze złotymi nitkami wszytymi w stanik. – Jakie śliczne!
- Tak, - zgodziła się Minerwa – Nie chcemy przecież, aby Draco zapomniał, że jego żona jest gryfonką, prawda?
Nagle zrobiło się bardzo wesoło. To przełamało lody i po chwili kobiety plotkowały wesoło, a Ginny otwierała kolejne pudełka. Wreszcie dotarła do prezentu od Hermiony.
- Gin, to ode mnie. – powiedziała, kiedy przyjaciółka oglądała szatę i szlafroczek koloru kości słoniowej.
- Jakie to delikatne.
Lucinda zerknęła na szatę, przewróciła oczyma i uśmiechnęła się z afektacją – Czyż to nie romantyczne? Proszę kochana Ginewro, odpakuj mój. Chciałam, aby najlepszy był otwarty na końcu.
- Kwestia gustu – stwierdziła Minerwa cierpko.
Dziewczyna wzięła prezent z rąk przyszłej cioci. Rozerwała opakowanie i wciągnęła powietrze z zakłopotania. – Umm, dziękuję, ciociu Lucindo. Nie wiem co powiedzieć.
- Kochanie nie siedź tak, pokaż wszystkim – rozkazała Lucinda.
Nerwowym ruchem Ginny wyjęła rzeczy z pudełka. Pierwszą rzeczą był dziwnie wyglądający wazon. Lucinda zabrała go z rąk oniemiałej Ginny – Zobacz kochanie – po czym wyszeptała – Vibreo – wazon zaczął zmieniać kształt i po chwili panna Malfoy trzymała w ręce wibrator.
- Kiedy nie będzie już wam potrzebny po prostu powiesz Scourgify, w celu oczyszczenia, następnie Vaseo i wibrator powróci do poprzedniego kształtu. W ten sposób możesz trzymać to na nocnej szafce.
Przyszła panna młoda zrobiła się bardzo czerwona. Było jasne, że jest skrępowana takim prezentem. Jednak wyciągnęła z pudełka następne sprzęty. Skórzane kołnierze, łańcuchy i kajdanki.
- Dziękuje ciociu – powiedział z wymuszonym zadowoleniem i pośpiesznie wszystko odłożyła.
- Gdzie pani to dostała, panno Malfoy? – spytała Susan. Kiedy poczuła na sobie zaskoczone spojrzenia, wzruszyła ramionami i dodała – Neville potrafi czasami zaskoczyć – i znowu głośny śmiech rozładował atmosferę.
Po lekkiej kolacji złożonej z delikatnej zupy i sałatki, Narcyza wręczyła każdej po małym pudełku – To moje prezenty dla was, mam nadzieję, że sprawią wam przyjemność.
Wszystkie panie dostały prześliczne satynowe koszulki nocne. Każda w innym kolorze. Hermiona dostała bardzo prześwitującą.
- Panno Granger – Lucinda zamruczała jak kot, który usiłuje pokazać pazury – Mam nadzieję, że będzie na panią pasować. Wygląda pani jakby przybrała, co najmniej jakieś dziesięć kilo. W Hogwarcie muszą dobrze panią karmić.
- Ośmielę się powiedzieć, że Hermiona straciła na wadze, odkąd przebywa w zamku – stwierdziła Minerwa, patrząc pogardliwie na blondynkę.- Z jakiego powodu interesuje panią jej waga? – Hermiona otworzyła usta ze zdumienia. Minerwa znowu wystąpiła jako jej adwokat. - Bo interesuje, prawda?
Tonks mimowolnie rozjaśniła nastrój, przesuwając się do Hermiony - Hej, Hermiona! Czy kiedykolwiek wcześniej widziałaś taką piękną w kolorze gumy do żucia, satynową koszulkę? – jej ciotka Narcyza dobrze ją jednak znała. Kolor koszulki pasował do włosów młodej aurorki. – Harry będzie zachwycony.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Tonks z wdzięcznością za ten przerywnik – Tonus, jestem już zmęczona i bolą mnie plecy. Będę wracać do zamku.
- W porządku, skorzystamy z sieci fiuu. Chcę iść do domu i przygotować się na powrót Harry’ego – sugestywnie uniosła brwi. Pożegnały się grzecznie z gospodynią oraz przyszłą panną młodą i odebrały płaszcze od skrzata.
Po powrocie do Hogwartu, Hermiona zdecydowała się na długą relaksującą kąpiel. Nie była w stanie pozbyć się z umysłu obrazu Severusa i striptizerek. Nie przeżyłaby, jeżeli Severus uprawiałby seks z inną kobietę. Jakąkolwiek inną kobietę skoro ona tak chętnie mu się ofiarowała. Z ciężkim westchnieniem wyszła z wanny, wytarła się i założyła zielony podkoszulek Snape’a.
Zdecydowała, że dzisiejszej nocy śpi we własnym łóżku. Nie chcę spać z nim w jednym łóżku po tym jak kochał się z inną. Przymknęła oczy i po policzkach potoczyły się łzy. Usnęła.
***
Severus Snape był na najlepszej drodze do upicia się. Po posiłku złożonego ze steku z pieczonymi ziemniakami, cała grupa zeszła do klubu. Potem była tylko Ognista, najlepsze brandy i kubańskie cygara.
Jednakże obojętnie ile pił, nie potrafił pozbyć się z umysłu widoku twarzy Hermiony i jej pełnego wyrazu spojrzenia. Wiedział, że była zazdrosna, kiedy dowiedziała się, że na imprezie będą striptizerki. Na myśl o tym poczuł dziwne ciepło w sercu. Może wtedy mówiła prawdę? Może to nie były skutki eliksiru. Nie dawało mu to spokoju.
Bawili się już około dwóch godzin, kiedy zaczęła grać arabska muzyka i najpiękniejsze oddaliski jakie kiedykolwiek widział rozpoczęły swój taniec.
Mężczyźni skupili się wokół sceny, aby uzyskać lepszy widok. Byli wystarczająco pijani, aby nie krępował ich widok kręcących bioder. Co poniektórzy sami, bezwiednie, ruszali biodrami. Crabbe i Goyle nawet się ślinili.
Lucjusz spojrzał na Severusa, chcąc sprawdzić czy się dobrze bawi. Przyjaciel był pogrążony w myślach i nawet nie zerknął na tańczące dziewczyny. Czas na małą zabawę!
Malfoy przywołał jedną z dziewczyn i szeptem udzielił jej jakiś instrukcji. Po czym podszedł do starego przyjaciela.
- Mam nadzieję, że dobrze się bawisz Severusie. Zasługujesz na przyjemną noc, przyjacielu.
- Dziękuję Lucjuszu. To najlepszy wieczór od dłuższego czasu.
Lucjusz zachichotał. Czego jeszcze nie było od dłuższego czasu? – Co sądzisz o dziewczynach? Śliczne, prawda?
Severus uśmiechnął się z zadowoleniem. – Tak, myślę, że dziś w nocy kilka wiedźm będzie miało miłą niespodziankę, kiedy panowie wrócą do domu. Spodziewam się, że uprzedziłeś Narcyzę, by była gotowa na twój powrót.
- Ona wie. Sama zamawiała te dziewczyny. Ośmielę się twierdzić, że oczekuje na to tak samo jak ja.
Zanim Severus zdołał odpowiedzieć, jedna z dziewcząt zbliżyła się do niego i zaczęła swój taniec. Lucjusz wycofał się, aby móc z boku obserwować przyjaciela. Celowo wybrał właśnie tę dziewczynę, ciekawy reakcji Severusa.
Kobieta zahipnotyzowała Severusa. Zwodniczo kręciła biodrami zbliżając się do niego. Jedną ze swoich szarf zarzuciła mu na szyję i wznowiła swój leniwy taniec. Kręciła prowokacyjnie biodrami, to zbliżając się do mężczyzny to znów oddalając się. Severus wpatrywał się w nią z pod przymrużonych powiek. Stawał się coraz bardziej pobudzony, kiedy powolnymi ruchami ściągała z siebie kolejne rzeczy i wpatrywała się w niego lodowato błękitnymi oczami.
Ma zimne niebieskie oczy. Nie są takie jak Hermiony, w kolorze czekolady, ciepłe, pełne wyrazu. Długie proste blond włosy; z pewnością nie jak jej, brązowe loki. Płaski, twardy brzuch. Nie jak lekko zaokrąglony brzuch Hermiony noszącej jego dziecko. Która czekała na niego w domu.
Severus jęknął i kobieta przyjęła to jako uznanie dla jej wysiłków. Założyła mu ręce na szyję, jedną nogę przełożyła mu przez biodra i zaczęła wykonywać posuwiste ruchy.
- Wystarczy – Severus delikatnie odsunął tancerkę i podszedł do baru.
Lucjusz stłumił swoje zadowolenie, zanim dołączył do niego przy barze. – O co chodzi Severusie? Nie podobał ci się taniec? Specjalnie wybrałem ją dla ciebie, mając na uwadze twoje gusta.
- Gusta się zmieniają, Lucjuszu.
- Naprawdę? - Lucjusz uśmiechnął się z zadowoleniem – W jakim kierunku poszły twoje, przyjacielu? Czyżby coś w rodzaju brązowowłosych gryfonek?
- Nie bądź absurdalny, Lucjuszu! Hermiona tylko nosi mojego spadkobiercę i to wszystko co jest między nami – nie, żebym ci powiedział, gdyby było inaczej!
Lucjusz tylko uśmiechnął się domyślnie do mistrza Eliksirów – Jeśli tak mówisz. Napij się przynajmniej, jeśli nie interesują cię panie.
Blondyn odszedł, a Snape po zamówieniu szklanki Ognistej rozejrzał się po sali klubowej. Rozbawił go lekko widok Albusa między dwoma tancerkami. Mam nadzieję, że Minerwa nie będzie spała, kiedy on wróci do Hogwartu.
Po chwili wszystkie kobiety były nagie, tańczyły już nie tylko na scenie, ale wmieszały się w tłum panów. Niektóre nawet schroniły się, z nielicznymi chętnymi, po kątach. Żonaci i zaręczeni czarodzieje nie mieli żadnych obiekcji by tylko patrzeć. Snape stawał się coraz bardziej pobudzony obserwując te sceny. Był już nieźle pijany, jako, że sam wypił całą butelkę whisky Ogdena.
Trzeba mu przyznać, że tylko nieznacznie się chwiał, kiedy szukał Draco, by się pożegnać. Gdy w końcu go znalazł, zachichotał pod nosem. Draco siedział na krześle opierając ręce na udach; striptizerka stała nad nim okrakiem i wykonywała prowokujące ruchy. Severus zorientował się jak bardzo zadowolony jest chłopak widząc spore wybrzuszenie w jego spodniach i jego zarumienioną twarz. Nie wspominając o ciężkim oddechu.
Rozejrzał się wokół ciekawy, co wyrabiają Potter i Weasley; praktycznie to samo co Draco, stwierdził po chwili. Mógł się założyć, że impreza wkrótce dobiegnie końca, ponieważ panowie już długo nie wytrzymają. Zdecydował się nie przerywać chrześniakowi, znalazł proszek Fiuu i wrócił do swoich kwater. Na dzisiejszy wieczór Albus przewidująco odblokował swój i Severusa kominek.
Wyszedł z kominka w salonie. W głowie mu huczało, a inna cześć ciała domagała się natychmiastowego rozładowania. Musiał sobie ulżyć. Potrzebował Hermiony. Wszedł do sypialni i stwierdził, że jego łóżko jest puste. Pierwszą myślą było, że jej się coś stało, ale nie, z pewnością by go zawiadomili. Bezszelestnie wślizgnął się do jej sypialni. Spała.
Dla niego była piękna i na dodatek w jego koszulce. Leżała na plecach, mógł więc zobaczyć delikatny wzgórek brzucha i krzywiznę piersi. Pachwina Severusa pulsowała coraz gwałtowniej. Słyszał jej oddech i lekkie westchnięcia. Pragnął jej rozpaczliwie. Ostrożnie usiadł na krawędzi łóżka, delikatnie uniósł jedną stopę dziewczyny i zaczął muskać ustami jej palce. Przesunęła się lekko – Krzywołap, przestań!
Severus zachichotał i przesunął językiem przez kształtną łydkę dziewczyny, aż do samego kolana. Hermiona uniosła się na łokciach, spojrzała prosto w czarne oczy i sapnęła ze zdziwienia.
- Dlaczego nie jesteś w moim łóżku, Hermiono? Myślałem, że rozmawialiśmy na ten temat. – powiedział, poczym przeniósł swoją uwagę na drugą nogę Hermiony.
- Pomyślałam, że lepiej jeśli dzisiaj będę spała u siebie. - Opanuj się dziewczyno! – Co robisz? – co ty MI robisz?
Nie odpowiedział. Kontynuował pieszczoty. Ku jego zadowoleniu, jęknęła cicho – Jesteś pijany? – spytała.
Zamiast odpowiedzieć na pytanie, stwierdził prosto – Pragnę cię. Wróć do mojego łóżka, do naszego łóżka, Hermiono.
Nie wiedziała co powiedzieć. Pragnęła go, ale był pijany. Jeżeli wróci z nim do łóżka to czy rano nie będzie tego żałował i nie stwierdzi, że to wina alkoholu? Przemknęło jej przez myśl czy nie był ze striptizerką, ale odrzuciła to, wtedy nie byłby tak pobudzony. Kiedy się zastanawiała, Severus przerwał pieszczoty, wziął ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni.
Delikatnie położył dziewczynę na ich łóżku; sam zdecydował, że to ich. Uniosła głowę i spojrzała na niego ciepłymi brązowymi oczyma. Wiedział, że przepadł. Usiadł obok i obrzucił ją zaborczym spojrzeniem. Oblizał usta i pochylił się by jej skosztować. Nie pocałował jej kiedy ostatnio miał szansę i stwierdził, że był idiotą. Zdawał sobie sprawę, że większością jego działań kieruje alkohol, ale nic go to nie obchodziło. Hermiona była trzeźwa i to było najważniejsze. Miała pełną kontrolę na swoim zachowaniem i nie skarżyła się.
Zesztywniała przy pierwszym zetknięciu ich ust. Tak bardzo go pragnęła i teraz wyglądało na to, że to jest odwzajemnione. Jednak nie mogła się pogodzić z faktem, że Severus jest pijany!
- Severus, przestań. Jesteś pijany – wyszeptała.
Severus ostatni raz skubnął jej usta i przesunął pocałunki na szyję dziewczyny. Pomiędzy pocałunkami wymruczał jedwabistym głosem – Pragniesz mnie, Hermiono? Jeżeli powiesz nie, to w tym momencie przestanę i będziesz mogła wrócić do swojego łóżka. Jeśli jednak twoja odpowiedź brzmi, tak, to proszę, pozwól mi kontynuować.
... Hermiona nie była w stanie jasno myśleć, czując na skórze jego usta, które wprawiały ją w drżenie...
- Tak – jęknęła.
- Tak, co? – nie przerywał pieszczot i uśmiechnął się do siebie kiedy krzyknęła.
- Tak, Severus, pragnę cię.
To było wszystko, co chciał usłyszeć. Sunął ustami coraz niżej, do pępka i musnął językiem to cudowne zagłębienie. Tu jest moje dziecko. NASZE dziecko. Bogowie, kocham cię, Hermiono!
Następne chwile zabrały oboje do prywatnego raju…
… Severus opadł na łóżko i przyciągnął do siebie dziewczynę, całując jej twarz. Odwzajemniła gorący, namiętny pocałunek. Tak bardzo cię kocham!
Po chwili zmęczenie wzięło górę i Hermiona zasnęła w ramionach Severusa. Przez zamglony mózg mężczyzny przedzierały się niespokojne myśli. Czy właśnie jeszcze bardziej wszystko skomplikowałem? Czy postąpiłem dzisiaj samolubnie kochając się z nią w ten sposób? Mam wrażenie, czy ona naprawdę mnie pragnie? Nie chcę, aby rano żałowała. Westchnął i kiedy zasypiał myślał tylko o jednym. Ona tak dobrze pasuje do moich ramion.