czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 4

Rozdział 4

Hermiona była w szoku, kiedy wychodziła z lochów. Miała nadzieję, że postąpiła właściwie, ale nie była tego do końca pewna. Severus Snape był trudnym człowiekiem. Zastanawiała się, czy była odpowiednim przeciwnikiem dla mistrza Ślizgonów. Ale dostała szanse, aby uzyskać to, czego chciała i zrobi wszystko co w jej mocy, aby to zdobyć.

Otworzyła małe, boczne drzwi wyjściowe i zaczerpnęła świeżego powietrza. Tęskniła za świeżym powietrzem Szkocji i urokliwymi terenami Hogwartu. Zdecydowała się na mały spacer dookoła zamku. Pierwszą sprawą, którą musiała załatwić to studia. Nie martwiła się, że będzie musiała studiować przez sowią pocztę, ludzie cały czas tak robili. Jako główny kierunek wybrała zaklęcia i zdążyła już rozmawiać z profesorem Flitwickiem o przyjęciu jej na asystenta po zakończeniu studiów, ale nie dał jej jeszcze konkretnej odpowiedzi. Zwykle wybierał na asystenta jednego z Krukonów, teraz pracował z nim Terry Boot. Westchnęła. Może będzie mogła zostać w Hogwarcie z powodu kontraktu.

Ocknęła się z zamyślenia w ogrodzie różanym Hogwartu. To zawsze było jej ulubione miejsce do rozmyślań i nie była zaskoczona, że automatycznie skierowała się w jego stronę. Jak tylko usiadła na jednej z ławek usłyszała znajomy głos.

- Panno Granger, cieszę się, że natknęłam się dzisiaj na panią.

- Profesor McGonagall! Jak się cieszę – uśmiechnęła się Hermiona.

- Wzajemnie. Mam nadzieję, że wszystko w porządku? Ponieważ nie jesteś już moją uczennicą mów mi, proszę, po imieniu.

- Tak, w porządku, dziękuję i proszę nazywać mnie "Hermiona" – zerknęła na byłą nauczycielkę z zastanowieniem. – Przypuszczam, że zastanawiasz się, co tutaj robię?

- Myślę, że właśnie zakończyłaś spotkanie z Severusem. I jaka była twoja decyzja?

Hermiona milczała. Już podpisała kontrakt i nie powinna o tym z nikim rozmawiać.

Minerwa zauważyła jej strapione spojrzenie. – Hermiono, wiem, że Severus szukał zastępczej matki i to ciebie wybrał na matkę swojego dziecka. Wiem też o kontrakcie, więc możesz ze mną rozmawiać na ten temat.

Hermiona odprężyła się; jest ktoś obiektywny, z kim może porozmawiać na ten trudny temat

- Podpisałam kontrakt. Zrobię to.

- Zaskoczyłaś mnie. Muszę to przyznać - i ja, i Albus byliśmy przekonani, że odmówisz.

- Myślisz, że popełniłam błąd?

- To nie moja decyzja, Hermiono. To sprawa pomiędzy tobą i Severusem. Jestem ciekawa, czy pogodziłaś się z warunkami kontraktu.

- Próbowałam renegocjować kontrakt, ale profesor Snape zdecydowanie odmówił. Zdecydowałam się podpisać, ponieważ mam u profesora magiczny dług i mam tylko nadzieję, że z czasem zmieni zdanie – a ściśle mówiąc na mój temat.

- Rozumiem. A co sądzisz o profesorze Snape? – chciała wiedzieć Minerwa.

Dziewczynę ogarnęła lekka panika. Czyżby Minerwa coś podejrzewała? Miała wrażenie, że ma uczucia wypisane na czole. Cóż Minerwa mogła sobie o niej pomyśleć, gdyby się dowiedziała, że kocha profesora Snape? Zmartwiłaby się dużą różnicą wieku? W końcu był od niej starszy o dziewiętnaście lat, ale nie sądziła, aby miało to znaczenie w czarodziejskim świecie. Przecież Albus i Minerwa byli razem. A może martwiła ją jego przeszłość? Nie, niemożliwe - oboje z Albusem bezgranicznie ufali Severusowi. A może uważali, że nie była dość dobra dla niego?

- Co pani ma na myśli, pani profesor? – spytała głucho.

Starsza czarownica westchnęła. Wiedziała, oczywiście, że Severus i Hermiona współpracowali razem nad eliksirem, który przyczynił się do pokonania Voldemorta. Obserwowała ich długie miesiące i widziała jak zaczynają się wzajemnie szanować, choć wątpiła czy któreś z nich się do tego przyzna. Podejrzewała również, że w grę wchodzą poważniejsze uczucia, ale oboje byli zbyt uparci, aby coś z tym zrobić...

Wiedziała, iż Severus uważa, że Hermiona zasługuje na kogoś lepszego niż on. Wierzył też, że nigdy nie odkupi win ze swojej przeszłości i była pewna, że podda się bez walki przez tę jego reputację. No i dochodziła jeszcze różnica wieku, pod tym względem był podobny do Albusa. Też miała problemy z tym argumentem, kiedy zakochała się w Dyrektorze.

Jednak Hermiona była gryfonką. Jeżeli, jak się domyślała, naprawdę kocha Severusa to wiek nie będzie dla niej problemem. Domyślała się też, co powstrzymywało dziewczynę od działania - zachowanie Severusa w stosunku do uczniów. Większość z nich myślała, że Snape ich nienawidził, szczególnie Złotej Trójcy. Wiedziała, co myśli Hermiona - że Severus nigdy nie odwzajemni jej uczuć.

Kochała ich oboje jak własne dzieci. Nie mieli z Albusem własnych z różnych powodów, pewni ludzie byli jej bliżsi niż inni. Między innymi właśnie Severus oraz Hermiona. Chciała, aby byli szczęśliwi.

Chciała, aby Severus miał swojego spadkobiercę, ponieważ wiedziała jak ważne było to dla niego. Wierzyła, że byłby doskonałym ojcem, ale nie chciała, by realizował swoje marzenie kosztem Hermiony. Martwiła się o tę dziewczynę. Hermiona nie powiedziała, czego miały dotyczyć te zmiany, na które ma nadzieję, ale podejrzewała, że dotyczy to uczuć Severusa. Nie była pierwszą młodą kobietą, która myśli, że może zmienić człowieka, a to niedobrze. Musiała znać zasięg uczuć Hermiony do Severusa.

- Chcę się dowiedzieć jakie masz zamiary względem profesora Snape’a.

- Ummm, względem profesora nie mam żadnych zamiarów, chodzi tylko o dziecko – odpowiedziała i spuściła wzrok na swoje dłonie. Nie była w stanie powiedzieć, że kocha profesora Snape’a i niczego bardziej nie pragnie jak zostać z nim na zawsze.

- Rozumiem. Więc jakie masz zamiary odnośnie dziecka? Myślałam, że podpisując kontrakt zrzekłaś się wszelkich praw do niego?

- Tak. Próbowałam renegocjować kontrakt, chcę być obecna w życiu dziecka, ale się nie zgodził. Mam nadzieję, że zmieni zdanie, kiedy będziemy razem mieszkać – a jeśli jakimś cudem mnie pokocha to jeszcze lepiej.

- Myślisz, że będziesz w stanie zmienić nastawienie profesora, Hermiono? Severus był bardzo stanowczy, kiedy rozmawiał na ten temat ze mną i Albusem.

- Muszę spróbować, Minerwo. To dziecko będzie także moje, bez względu, co twierdzi profesor. Użyje mojego jajeczka. Musi być sposób, aby zmienił zdanie.

- W porządku, Hermiono. Jeśli ktoś może go przekonać, to tylko ty – z małą pomocą Albusa i moją, dokończyła w myślach. Poklepała dziewczynę po ręce. – Muszę już iść. Do rozpoczęcia roku szkolnego pozostał tylko miesiąc, mam dość dużo pracy. Jak ten czas leci...

- Dziękuję za rozmowę. Jestem pewna, że wkrótce się zobaczymy, ponieważ wracam do zamku za tydzień. Miłego dnia – pomachała wicedyrektorce na pożegnanie.

Po rozmowie z Minerwą poczuła się odrobinę lepiej. Zdecydowała dowiedzieć się jak najwięcej o zastępczych matkach. Dobrze jest być przygotowanym we wszystkim, co robisz, myślała.

Aportowała się na Grimmauld Place i przebrała w mugolskie dżinsy i sweter przed wycieczką do Londynu. Cieszyła się, że nikogo nie było w domu, nie miała ochoty odpowiadać na pytania właśnie teraz. W małej knajpie zasięgnęła informacji gdzie szukać Agencji Zastępczych Matek. Wsiadła w metro i podjechała w pobliże centrum Londynu. Chciała się dowiedzieć, czego może się spodziewać. Po wyjaśnieniu recepcjoniście, że została poproszona, aby zostać zastępczą matką otrzymała do niego parę informatorów do przeczytania. Znalazła odosobniony kącik i zaczęła czytać.

„Zastępcza matka jest prawną matką dziecka od momentu poczęcia. Zamężna kobieta dzieli to prawo tylko z mężem, ponieważ według prawa on jest ojcem. Kontrakt musi być podpisany przez kobietę, która zostaje zastępczą matką oraz jej męża i osobę/osoby chcące zaadoptować dziecko. To jedyny sposób na przeniesienie praw rodzicielskich.

Prawne procedury mogą się przedłużyć, jeżeli któraś ze stron stawia jakieś warunki. Osoba/osoby muszą złożyć podanie o prawną opiekę przed zapłodnieniem. Lub (jeżeli zostały poczynione przygotowania) w trakcie ciąży i do sześciu pierwszych miesięcy życia dziecka. Żaden prawnie wiążący kontrakt nie może być podpisany po narodzeniu dziecka.
Ponieważ w niektórych przypadkach matka może się rozmyślić.
Nowe prawo stanowi, że obie strony pozostają anonimowe, jednakże, jeśli dziecko pragnie się dowiedzieć, kto jest biologiczną matką to, po uzyskaniu osiemnastu lat, może uzyskać dostęp do tych informacji. Decyzja poinformowania dziecka należy do prawnego opiekuna, chyba, że obie strony ustalą inaczej prawnym porozumieniem.


Jeżeli jesteś zainteresowana, zgłoś się do jednej z naszych klinik. Zastępcza matka, lub dawca spermy, musi mieć co najmniej osiemnaście lat i mieszkać w Zjednoczonym Królestwie.
Jeżeli jesteś zainteresowany wynajęciem zastępczej matki, nie krepuj się i skontaktuj się z nami. Każda matka i dawca spermy przechodzi konieczne badania.”


Było tego dużo więcej, ale Hermiona nie była w stanie więcej czytać. Ledwie mogła uwierzyć w to, co przeczytała przed chwilą. Ślizgoński wąż, ŁAJDAK! Musiał wiedzieć! To dlatego nalegał na podpisanie kontraktu zanim wyszła.

Wiedziała, że kiedy podpisała magiczny kontrakt, straciła wszystkie te prawa i on musiał o tym wiedzieć. Miała ochotę przyłożyć sobie za to, że nie przyszła tu wcześniej. Martwiła się kontraktem, a nie sprawdziła legalności całej sprawy. Najsprytniejsza czarownica jej czasów? Nigdy w życiu nie czuła się głupsza...

Instynkt popychał, aby poszła prosto do Severusa Snape’a i wygarnęła mu, co o tym myśli. Jak śmiał jej to zrobić? Pewnie składa sobie teraz gratulacje, że zrobił z niej idiotkę. ŁAJDAK! Wybiegła z kliniki zabierając katalogi i była już w połowie drogi do metra, kiedy oprzytomniała. Powrót do zamku i kłótnia ze Snape’em nie wyjdzie jej na dobre. Podpisała kontrakt i nie może się wycofać. Severus nawet nie musi zaadoptować dziecka, ponieważ zrzekła się wszelkich praw, zanim opuściła jego gabinet. A dlaczego? Ponieważ go kochała. Pragnęła tego mężczyzny i pozwoliła, aby zawładnęły nią emocje. Dokładnie tak jak teraz.

Jeśli poszłaby do niego w takim nastroju to tylko pogorszyłaby sprawę. Nie miałaby możliwości zmienić jego nastawienia co do jej obecności w życiu dziecka, nie wspominając o zyskaniu jego uczuć. Nie, musi trzymać się planu. Jeżeli chciała pokazać mu się z jak najlepszej strony to nie może wparować do jego biura i wyzwać go od sukinsynów, nieczułych łajdaków, czy rzucić klątwę na jego klejnoty.

Wzięła parę głębokich wdechów i zdecydowała się wrócić na Grimmauld Place - teraz prawdopodobnie nikogo tam nie było. Harry zakończył już swój aurorskie szkolenie i pracował razem z Moodym. Ron redagował w Żonglerze sekcję sportową, a Ginny pracowała w jednym z przedsiębiorstw Malfoy’ów. Wiedziała, że Ginny i Draco wkrótce się pobiorą i dziewczyna nie będzie musiała pracować, jeśli nie będzie chciała. Tak więc, żadne z nich nie wróci przed wieczorem do domu, będzie miała czas aby przemyśleć wszystko jeszcze raz.

Będzie jeszcze musiała iść na uniwersytet i porozmawiać z promotorem o kontynuacji studiów przez sowią pocztę, ale zdecydowała, że załatwi to jutro. Teraz chciała skończyć czytanie katalogów z kliniki i uzyskać wszelkie możliwe informacje. Hermiona Granger nigdy już nie będzie nieprzygotowana. Z ta myślą usiadła na kanapie z piórem oraz pergaminem w ręku i zaczęła czytać.
***

Severus Snape był szczęśliwy. Naprawdę. Hermiona Granger podpisała kontrakt. Utwierdziło go to w przekonaniu, że doprowadzi swój plan do końca. Tym bardziej, że rzadko dostawał to czego pragnął. Pukanie do drzwi wyrwało go z zamyślenia.

- Wejść.

Albus Dumbledore wszedł i rozsiadł się na krześle przed biurkiem Severusa. – I jak twoje spotkanie z panną Granger?

Severus rzucił mu uśmieszek. Wiedział, że staruszek pofatyguje się do lochów przed końcem dnia. – Satysfakcjonujące.

- Dla ciebie, czy panny Granger? Lub, że ośmielę się zapytać, dla obojga?

Severus przewrócił oczami. – Dla mnie, Albusie. Tak jak podejrzewałem, panna Granger, podpisała kontrakt – i będę miał ją tutaj przez dziewięć miesięcy. Taa, bardzo satysfakcjonujące.

- Severus – zaczął poważnym tonem Dyrektor. – Mam wątpliwości, czy zbadała wszystkie prawne aspekty tej sprawy, jeżeli tak szybko podpisała. Równie dobrze może teraz się dowiedzieć, że miała prawa do tego dziecka, dopóki nie podpisała kontraktu. Jak planujesz jej to wyjaśnić, jak się dowie?

- Nie muszę niczego wyjaśniać, Albusie. Miała tydzień czasu, aby uzyskać wszystkie informacje. Mogła to sprawdzić, gdyby chciała. To nie moja wina – I dzięki Merlinowi, że tego nie zrobiła.

Albus westchnął. – Nadal będzie się czuła oszukana.

- Nie oszukiwałem jej, tylko nie powiedziałem jej tego, czego równie dobrze mogła sama się dowiedzieć. Miała ten kontrakt przez tydzień. To nie moja sprawa, że nie czuła potrzeby zasięgnięcia informacji przed naszym spotkaniem – warknął.

- Jak bardzo po ślizgońsku, Severusie. Omijanie ważnych szczegółów. Panna Granger z pewnością odkryje prawdę.

- Tak, Albusie, jednak nadal twierdzę, że to nie moja wina, iż nie wykorzystała tego tygodnia – ten staruch nie zniszczy mi jedynego dobrego nastroju, który mam od dłuższego czasu. Nawet otrzymanie Orderu Merlina nie może się z tym równać!

- No, cóż, Severusie, mam nadzieję, że wiesz co robisz. Umówiłem się z Minerwą na lunch.

- Miłego dnia, Albusie, przyjemnego lunchu.

- Zobaczymy się później, mój chłopcze – wyszedł z lochów i zostawił Severusa ze swoimi myślami.

Severus nie czuł się winny wobec Hermiony. Dał jej kontrakt i miała tydzień na zastanowienie. Gdyby była Ślizgonką, pierwsze co by zrobiła to zapoznała się z wszelkimi prawnymi aspektami tej sprawy. Uśmiechnął się szyderczo. Prawdopodobnie tak była zaabsorbowana koniecznością renegocjacji kontraktu, że nie przyszło jej to na myśl.

Prawie się złamał, kiedy siedziała w jego biurze. Wydawało się że naprawdę chce być częścią życia dziecka. Bolało go serce, kiedy musiał odmówić. Nie chciał tego - gdyby mógł, podałby jej świat na złotym talerzu. Ale wiedział też, że ona nie przyjmie tego, co on miał do zaoferowania. Dlaczego miałaby chcieć? Mogła mieć każdego, kogo by chciała.

Był przekonany, że dziewczyna wróci do swojego życia i zapomni o nim. Jednak nigdy nie zapomni o dziecku, jakżeby mogła? Miał nadzieję, że nie wyrządził jej tym szkody, a on będzie miał jej przynajmniej jej cząstkę. A jeżeli złamałeś jej serce swoją odmową? Szybko odepchnął tę myśl. Nie powinien tak myśleć, nic dobrego z tego nie wyniknie.

Zdecydował się dać jej pieniężne wynagrodzenie za urodzenie dziecka. Nie musiał i w kontrakcie nie było o tym mowy, ale chciał jej wynagrodzić wszystkie kłopoty. Wypłaci jej 35 tysięcy galeonów za chłopca i 25 tysięcy za dziewczynkę. Ktoś mógłby go posądzić o dyskryminację, ale chłopak będzie kontynuacją nie tylko linii, ale też nazwiska.

Postanowił dowiedzieć się jak najwięcej na temat przebiegu ciąży. Będzie mieszkał z hormonalnie rozchwianą czarownicą i wolał się dowiedzieć, czego może się spodziewać. Chciał jej zapewnić wszelkie wygody i pełen komfort. Być może wtedy nie będzie chciała odejść. Dobrze. Powinien się przygotować. Z tą myślą opuścił zamek.
***

Po paru godzinnych przemyśleniach, Hermiona była pewna jednej rzeczy. Dobrze, że zapłodnienie odbędzie się w sposób magiczny. W mugolski, musiałaby próbować kilkakrotnie, a tak wystarczy raz. Wyglądało to na skomplikowane. Wysłała sowę do agencji, z którą Severus był umówiony z zapytaniem, o przebieg inseminacji. I dowiedziała się, że wystarczy tylko jeden raz. Dostanie eliksir, który wywoła owulację i następnego dnia zostanie zapłodniona z pomocą magii. Zapewniano też, że nie wystąpi ciąża mnoga, chyba, że na specjalne życzenie.

To oznaczało, że już w przyszłym tygodniu będzie nosić dziecko Severusa Snape’a. Miała mieszane uczucia. Miała wrażenie, że już teraz jej hormony szaleją. Zawsze chciała mieć dziecko, ale myślała, że przejdzie przez nią razem z mężem. Zamiast tego, przejdzie ją z człowiekiem, którego kochała, a który wyrzuci ją ze swojego życia zaraz po urodzeniu dziecka.

Musi być jakiś sposób, aby zmusić go, by spojrzał na wszystko z mojej strony. Co muszę zrobić aby zapewnić sobie miejsce w życiu dziecka? I w życiu Severusa?

Hermiona nie mogła myśleć o niczym innym. Zastanawiała się jaki był prawdziwy powód, że ją wybrał. Oczywiście, miała u niego dług życia i nieprzeciętną inteligencję, pomimo jej głupiego błędu przy tym nieszczęsnym kontrakcie. Ale nie była jedyną mądrą czarownicą w Anglii. Ze wszystkich ludzi; przecież w agencji musiała być przynajmniej jedna odpowiednia? Więc dlaczego ona?

Byłoby łatwiej, gdyby wybrał kogoś nieznanego, mając na względzie takie warunki kontraktu. Jeżeli po narodzeniu dziecka, nie chciał żadnego kontaktu z matką to czy nie powinien był wybrać kogoś, z kim nie ma wspólnych znajomych? A oni zbyt wiele razem przeżyli.

Nie, musiał być jakiś konkretny powód jego decyzji i musi się dowiedzieć, jaki. W pierwszej chwili myślała, że to była kara za lata niechęci, ale szybko odrzuciła ten pomysł. To był zbyt błahy powód. Ma dziewięć miesięcy, aby zrozumieć jego motywy.

Kiedy usłyszała jak otwierają się drzwi, uniosła głowę i zobaczyła Rona, który właśnie wrócił z pracy. Coraz więcej czasu spędzał w domu Harry’ego, stopniowo wyprowadzając się z Nory.

- Cześć – przywitał się. – I jak twoje spotkanie ze Snape’em?

- Dobrze – westchnęła. – Do końca nie wiem jak to się stało, ale się zgodziłam.

- Interesujące.

- Dokładnie – przytaknęła. – Chciałam zmienić parę rzeczy w kontrakcie, ale twardo odmówił.

- Więc, dlaczego to podpisałaś?

- On nie wybaczy długu. Ron, nie wiem co robić! Nie będę miała żadnych praw do tego dziecka, nie pozwoli mi nawet go odwiedzać!

- Na Merlina, więc co cię podkusiło, aby to podpisać?

- Myślę, że będę mogła go przekonać do zmiany zdania. Będę z nim mieszkała przez całą ciążę. Mam dziewięć miesięcy czasu, aby się z nim porozumieć – wyjaśniła.

- Tak było napisane w kontrakcie? Masz z nim mieszkać? – spytał rudzielec.

- Tak – odpowiedziała. – Chce kontrolować moje zdrowie, sposób odżywiania oraz dopilnować, abym się wysypiała.

- Ma rację – Ron zachichotał.

Chwilę później rozmowa zeszła na sport i Lunę, żadne z nich nie zauważyło jak Harry cicho wyślizgnął się z domu tylnymi drzwiami.
***

Severus Snape był właśnie w trakcie dokształcania się na temat ciąży. Zdążył się już dowiedzieć, jak wiele zmian zachodzi w kobiecie podczas każdego z trzech trymestrów ciąży. Był zaskoczony, jak wiele zmian z nich występuje już podczas pierwszego trymestru; zwiększona wrażliwość piersi, zmęczenie, nudności (miał cichą nadzieję, że Hermiona opuści ten symptom) i częste podróże do ubikacji. By wymienić tylko niektóre. Dość sporo tego.

Podczas drugiego trymestru ciąży, kobieta zaczynała być „rozkojarzona” emocjonalnie i zaczynał jej rosnąć brzuch. Severus oczekiwał szczególnie tej części. Chciał obserwować, jak w Hermionie rośnie jego dziecko. Wiedział, że w jego oczach będzie jeszcze piękniejsza. Dojdą także następne niewygody, takie jak na przykład senność.

W trzecim trymestrze powrócą podróże do ubikacji, oraz wraz ze wzrostem dziecka powiększy się brzuch. Z zadowoleniem wyobraził sobie też zmiany zachodzące w Hermionie. Jednak najbardziej jego oczy przykuła wzmianka na temat seksu kobiet w ciąży. Każda czarownica jest inna, ale u większości wzrasta apetyt na seks. To powinno być interesujące, pomyślał z uśmieszkiem.

Myślał nad tym czego się dowiedział, gdy gwałtownie otworzyły się drzwi i do jego biura i wszedł wściekły Harry Potter.

- Potter, czemu zawdzięczam tę przyjemność? – Uśmiechnął się szyderczo. Doskonale wiedział, po co Potter przyszedł.

- Chcę rozmawiać o tym co zrobiłeś Hermionie! – wrzasnął chłopak i z hukiem zatrzasnął za sobą drzwi.

- Nie zrobiłem nic, na co nie wyraziła zgody – teraz mogę pomyśleć o jeszcze paru innych rzeczach na które chcę, aby się zgodziła.

- Przestań mi tu pieprzyć te bzdury o zastępczej matce – zażądał Harry.

- Dlaczego, do cholery? Chcę spadkobiercy i ona doskonale się do tego nadaje. Nie, żebym musiał ci się tłumaczyć.

- Nie obchodzi cię jak się teraz czuje Hermiona? Wychodzi z siebie ze zmartwienia, bo nigdy nie będzie mogła zobaczyć swojego dziecka. Nie mogę pojąć, jak mogła się zgodzić, aby urodzić twoje dziecko!

- Wystarczy, Potter! To moja prywatna sprawa i nie mam zamiaru dyskutować z tobą, ani z nikim innym na ten temat. Sugeruję, abyś natychmiast opuścił moje biuro! – swędziała go ręka, miał ochotę wysłać Pottera do innego wszechświata.

- Jak pan chce profesorze! Ale to nie było moje ostatnie słowo.
Wyszedł i trzasnął na do widzenia drzwiami.

Interesujące, pomyślał Snape. Ciekawe czy wiedziała, że Potter tutaj przyszedł? Nie, z pewnością nie. Zabroniłaby mu. Naprawdę tak ją obchodzi, że będzie musiała zostawić dziecko? Wychodzi z siebie ze zmartwienia, jak twierdził Potter? Musi ją uważnie obserwować i zobaczy co będzie.
***

Minął tydzień i Hermiona znowu znalazła się w lochach profesora Snape’a.

- Ufam, że pozałatwiałaś wszystkie swoje sprawy, łącznie ze studiami? – spytał Snape.

- Tak, profesorze. Umówił nas pan na wizytę? – dłonie dziewczyny były spocone z nerwów. Miała nadzieję, że nie zauważył drżenia jej głosu.

- Tak, wychodzimy jutro punktualnie o ósmej. Proszę, aby była pani gotowa.

Nigdy nie będę gotowa mieć z tobą dziecko w taki sposób. – Tak, sir, będę przygotowana. Czy mogłabym teraz zobaczyć mój pokój? – w tej chwili odczuła cały ciężar tej sytuacji, ostatnią rzeczą jaką by chciała zrobić, to rozpłakać się w obecności profesora Snape’a. To zniszczyłoby jej plany.

- Proszę za mną, panno Granger.

Ruszyła za swoim byłym profesorem do dużej sypialni obok jego pokoju. Stało w nim duże łóżko z baldachimem, przykryte białą narzutą, dość spore mahoniowe biurko i regał pełen książek, w tym księgi na temat zaawansowanych zaklęć. Kiedy przesunęła palcem po grzbiecie jednej z nich i uniosła ze zdziwienia brew, wyjaśnił. - Wiem, że pani głównym kierunkiem studiów są zaklęcia, więc chciałem, aby miała pani coś na ten temat.
Nie odpowiedziała tylko kontynuowała oględziny pokoju. Zauważyła drzwi i domyśliła się, że prowadzą do łazienki.

Musiał czytać w jej myślach. – To są drzwi do łazienki. Niestety łazienkę mamy wspólną, więc proszę, jak będziesz korzystać upewnij się czy oboje drzwi są zamknięte – chyba że pragniesz bym do ciebie dołączył, dodał już w myślach.

- Oczywiście. Dziękuję, profesorze. Teraz chciałabym się zdrzemnąć przed obiadem. Zobaczymy się o szóstej – Hermiona chciała zostać sama, aby poukładać sobie wszystko w myślach i uporządkować uczucia.

- Dobrze, Hermiono. Do zobaczenia o szóstej – wyszedł z pokoju i delikatnie zamknął za sobą drzwi.

Kiedy została, sama objęła się rękami i wyszeptała. – Zaczęło się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz